Złoto przypadło Niemcowi Severinowi Freundowi przed Norwegiem Bardalem i Słoweńcem Prevcem. Wcześniej Prevc poszalał w treningu i kwalifikacji (212,5 m oraz 214 m). Jednak w pierwszym przypadku użył nieprzepisowego kombinezonu o zwiększonej nośności, a w drugim podparł się po lądowaniu.
Zobacz również: MŚ w Harrachovie: konkurs drużynowy odwołany. Czeskie mistrzostwa zwiane przez orkan
Kamil Stoch (27 l.) zajął 5. miejsce ze stratą 11,8 pkt do podium, a Maciej Kot (23 l.) - dziesiąte. Jedynym polskim medalistą w historii MŚ w lotach pozostaje Piotr Fijas (brąz w 1979 r.).
- Bardzo żałuję, że drugiego dnia nic się tutaj nie odbyło, bo czułem się dobrze nastawiony i moje skoki mogły być dużo lepsze niż pierwszego dnia - nie krył żalu Kamil Stoch w sobotni wieczór. - Wiem, że stać mnie było na lepszy wynik. Walczyłem o medal, ale jakoś to znowu umknęło. Na szczęście to chyba nie ostatni mój czempionat w lotach i mam nadzieję , że takich okazji będę miał jeszcze kilka.
Piotr Fijas (56 l.) także żałował, że rywalizacja skończyła się po pierwszym dniu. - Była szansa na podium - powiedział. - Już przed mistrzostwami świata liczyłem, że stanie na nim Kamil. Jednak pierwszy skok w konkursie miał trochę gorszy i za dużo punktów stracił. Nie cieszę się z tego, że pozostaję jedynym polskim medalistą tej imprezy, chociaż smutny z tego powodu też nie jestem.
Większość blisko dziesięciotysięcznej publiczności na trybunach w Harrachovie stanowili Polacy. Zdominowali wręcz handel akcesoriami kibica. A choć piwo lało się strumieniami, w miasteczku i na skoczni więcej było widać podpitych Norwegów niż naszych rodaków.
Także niedzielny konkurs drużynowy został odwołany. Od rana padał deszcz, a "czarci wiatr" hulał jeszcze mocniej niż w sobotę. Na widowni pojawili się tylko nieliczni. Oczywiście głównie z Polski.