Mecz Polek z Ukrainą zaczął się od miłej niespodzianki, którą sprawiła Magdalena Fręch. 21-latka z Łodzi w tym sezonie była w słabszej formie, ale kapitan polskiej drużyny Dawid Celt postanowił dać jej szansę. Fręch wskoczyła do składu na mecze singlowe z Ukrainą w miejsce Magdy Linette, która była przemęczona i narzekała na uraz łydki. Zajmująca 180. miejsce w rankingu łodzianka w naprawdę dobrym stylu pokonała 3:6, 7:5, 6:2 Katerynę Kozłową (nr 126) i Polski prowadziły z Ukrainą 1-0.
W drugim spotkaniu singlowym Iga Świątek zmierzyła się z Dajaną Jastremską. 19-letnia Ukrainka była ostatnio w znakomitej formie. Po udanym występie w Australian Open (III runda) tuż przed przylotem do Zielonej Góry wygrała turnieju WTA w Tajlandii, pokonując m.in. Magdę Linette (w 1/2 finału) i awansując na 34. miejsce w rankingu. Mecz Świątek z Jastremską był emocjonujący i zacięty, a w obu setach nieco lepsza okazała się Ukrainka, która wygrała 7:6(2), 6:4.
Po meczach singlowych było 1-1 i wszystko miało się rozstrzygnąć w kończącym rywalizację deblu. Dawid Celt postawił na parę Alicja Rosolska - Iga Świątek, która w środę spisała się znakomicie w starciu z Rosjankami (1-2, debel wygrał i zdobył honorowy punkt). 17-letnia Iga i 33-letnia Ala znów stworzyły zabójczą mieszankę młodości i doświadczenia. Mecz był niezwykle dramatyczny. W trzecim secie Polki prowadziły już 5:1, ale przegrały 5 gemów z rzędu i przy stanie 5:6 broniły aż trzech piłek meczowych. Udało się! W tie-breaku to one były górą. Wygrały z parą Kostjuk/Kozłowa 6:1, 1:6, 7:6(5) i mecz z Ukrainą zakończył się zwycięstwem Polski 2-1. Dzięki tej wygranej nasz zespół zajął 3. miejsce w turnieju. Wcześniej Polki przegrały z Rosją 1-2 i wygrały z Danią 3-0.