Sam początek meczu był raczej spokojny – obaj panowie wygrali po jednym gemie przy swoim podaniu. Jednak już przy drugim gemie serwisowym Tajwańczyka zaczęły się jego problemy – Hurkacz agresywnie atakował podania rywala i zdołał go przełamać. Niewiele brakowało, aby Polak przełamał go po raz drugi, ale Hsu zdołał obronić trzy break-pointy. Co ciekawe, przy stanie 4:3 to Tajwańczyk mógł przełamać Hurkacza, ale ten od stanu 15:40 popisał się kilkoma świetnymi akcjami i obronił przewagę przełamania – ostatecznie wygrał pierwszego seta 6:4.
Druga partia miała podobny przebieg do pierwszej. Znów pierwszy serwował Hsu i choć nie dał się przełamać już w drugim swoim gemie serwisowym, to stało się to przy kolejnej okazji – Hurkacz wygrał wówczas przy podaniu rywala do zera! Później nie było jednak tylu emocji, co w pierwszym secie – ani Hurkacz nie miał szans powiększenia przewagi przy serwisie Tajwańczyka, ale i Hsu nie potrafił za bardzo zagrozić naszemu zawodnikowi. Jedyna taka sytuacja miała miejsce pod sam koniec drugiego seta - gdy Hurkacz serwował po zwycięstwo, Hsu doprowadził do stanu 30:40 i miał break-pointa. Nie zdołał go jednak wykorzystać i odwrócić losów rywalizacji, a kilka chwil później Polak zamknął mecz asem serwisowym.
Hubert Hurkacz - Yu Hsiou Hsu 6:4, 6:4