Iga Świątek po porażce w 1/8 finału z Jeleną Ostapenko odpadła z US Open i od poniedziałku przestanie być liderką rankingu WTA. Nową "jedynką" zostanie rozgrywająca znakomity sezon Aryna Sabalenka. Niewykluczone, że walka pomiędzy Polką a Białorusinką będzie trwała aż do ostatniego turnieju tego sezonu, którym tradycyjnie będą WTA Finals. Osiem najlepszych zawodniczek tego roku zmierzy się w Turnieju Mistrzyń, ale otoczka wokół tego turnieju od dłuższego czasu nie jest najlepsza. W WTA panował prawdziwy chaos co do organizatora prestiżowej imprezy. Zbliżał się termin, a tenisistki w dalszym ciągu nie wiedziały, gdzie będą rywalizować. Decyzja w końcu zapadła, jednak wcale nie oznacza to końca kontrowersji.
Nieoczekiwany dylemat Igi Świątek
Jak poinformował Bartosz Ignacik z Canal+ Sport, tegoroczne WTA Finals odbędą się w meksykańskim Cancun. Wcześniej taka kandydatura nie pojawiała się w rozważaniach, a po ogłoszeniu tej decyzji środowisko tenisowe wręcz wybuchło. Pod względem logistycznym jest to najgorsza możliwa opcja, ponieważ po US Open tenisistki czeka podróż do Meksyku, następnie rywalizacja w azjatyckim tourze, by... powrócić do Meksyku. A to nie koniec, gdyż finał WTA Finals zaplanowano 5 listopada - zaledwie dwa dni przed startem finałów Billie Jean King Cup w Hiszpanii, w których najlepsze tenisistki świata także mają wziąć udział. Wyjątkiem nie jest Świątek i reprezentacja Polski.
Pierwsza rakieta Polski już rok temu mierzyła się z podobnym problemem i wówczas zrezygnowała z udziału w BJKC. W tym roku plany zakładały wsparcie polskiej drużyny, jednak niespodziewana decyzja WTA postawiła Świątek przed ogromnym dylematem. Niewykluczone, że czterokrotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema ponownie będzie musiała podjąć decyzję łamiącą serca wielu polskich kibiców.