Piotr Sierzputowski, Iga Świątek, sparingpartner, Daria Abramowicz

i

Autor: Instagram, Archiwum prywatne Piotr Sierzputowski, Iga Świątek, sparingpartner, Daria Abramowicz

Piotr Sierzputowski: U Igi Świątek najbardziej cenię mentalność zwycięzcy [WYWIAD]

2021-01-30 22:35

Iga Świątek (19 l.) występem w turnieju WTA w Melbourne rozpoczyna nowy sezon. Piotr Sierzputowski (28 l.), trener naszej młodej gwiazdy, opowiada „Super Expressowi” o współpracy z mistrzynią French Open, jej celach i o tym, jaki wpływ na tenisistkę miał sukces w Paryżu.

„Super Express”: – Często zakładacie się z Igą o różne rzeczy. Po jednym z tych zakładów kupiła panu piękny motocykl. Był czas, żeby na nim pojeździć?

Piotr Sierzputowski: – Jeszcze nie, bo pogoda nie sprzyjała. Poza tym najpierw muszę zdać prawo jazdy na motocykl. Teraz mam motywację, aby szybko to załatwić.

- Iga przystępuje do tego sezonu z zupełnie innej pozycji jak rok temu. Jak sobie z tym radzi?

 - Wszystko okaże się, kiedy zagra pierwsze mecze. Na razie nie podchodzi do tego w ten sposób. W Australii nie będzie miała nic do stracenia, ponieważ punkty rankingowe pozostaną z zeszłego roku.

 - Jednak Iga będzie zupełnie inaczej postrzegana przez rywalki i kibiców. Jak zdjąć z niej presję oczekiwań?

- Trudności na pewno się pojawią. Jest na to przygotowywana, ale dopiero życie to zweryfikuje. Póki co nie nie odczuwa wzrostu popularności, bo czasy temu sprzyjają. W związku z pandemią koronawirusa jest dużo obostrzeń, chociażby z zakładaniem masek. Zobaczymy jednak jak będzie w przyszłości. Wydaje mi się jednak, że po sukcesie w Paryżu, nastroje będą nieco stonowane. Dla kibiców wyznacznikiem jest wygrany turniej Wielkiego Szlema, ale nie dla mnie. To nie sprawiło, że jest spełnioną zawodniczką. Ma swoje cele i zadania do wykonania. Wygrywanie turniejów to nie jest zadanie, ale cel, który nie zawsze udaje się zrealizować.

- A co jest waszym głównym celem?

- Fajnie, że na tak wczesnym etapie kariery Iga wygrała Rolland Garros, bo to był jeden z punktów na naszej liście. Jednak trzeba dawać sobie jak najwięcej szans, aby mieć możliwość powtórzenia takich sukcesów w przyszłości. Dla nas najważniejsze jest, aby dobić do czołówki rankingu i jak najdłużej się tam utrzymać. Przykładami mogą być Simona Halep, Caroline Wozniacki, czy Agnieszka Radwańska. Nie twierdzę, że kariera Igi musi trwać 15 lat. Moim celem jako trenera jest ukształtowanie zawodniczki, aby mogła to osiągnąć. Wygranie pojedynczego turnieju, to zbieg wielu innych okoliczności.

- To najlepszy okres również w waszych stosunkach?

- Oczywiście w naszych relacjach są wzloty i upadki. Po takim sukcesie ciężko szukać dziury w całym. Nasz team jest jednak tak skonstruowany, że przez dłuższy czas będziemy się dobrze dogadywać. W indywidualnym sporcie najważniejsza jest dobra atmosfera. Ciężko znaleźć mi inną dyscyplinę, gdzie spędza się tak dużo czasu poza domem i w jednym towarzystwie. Trzeba tak dobierać sobie ludzi, aby móc z nimi wytrzymać.

- A jak sobie radzicie, kiedy macie siebie dosyć?

- Staramy się tym zarządzać, zanim do tego dojdzie. Każdy z nas robi sobie wakacje w innym okresie. Potrzebujemy czasu, aby od siebie odpocząć i nie jesteśmy wyjątkiem pod tym względem. Przez ostanie dwa lata robiłem sobie przerwę wraz z początkiem sezonu “na mączce”. Wakacje mamy też po sezonie, choć w tym roku były one skrócone przez obowiązki medialne. Jednak dobrze jest mieć takie problemy.

- Był moment kryzysowy w waszej współpracy?

- Zdarzały się ostrzejsze dyskusje, ale zawsze w normalnych relacjach. Każdy z nas ma swoją wizję , własną perspektywę i czasami te dwie strony się ścierają. Od tego mamy w sztabie psychologa, aby pomagał Idze samodzielnie podejmować decyzje. Psycholog pełni rolę łącznika w naszej drużynie.

- Przy różnicy zdań stawia pan na swoim jako trener, czy szukacie kompromisu?

- Z tym jest różnie. Często sam łapię się na tym, że głupio mówię lub głupio robię. Podobnie jest z Igą oraz pozostałymi członkami naszego zespołu. Czasem po przemyśleniu warto się wycofać i przyznać, że nie tędy droga. Poza tym czasami lepiej odpuścić, nawet jeśli mam rację.

- Wasze relacje wyglądają na koleżeńskie. Czy czasami nie chciałby pan twardych stosunków na linii trener-zawodnik?

- Nie. Jeżeli przyjrzeć się innym relacjom na korcie, to wszędzie w tenisie są one podobne. Teraz patrzą na nas Polacy, ale nasze stosunki to nic nadzwyczajnego w świecie tenisa. Nie odbiegamy standardem od innych. Być może jesteśmy bardziej aktywni w mediach społecznościowych i pokazujemy trochę więcej niż inni. Jednak każdy ma inną osobowość i potrzebuje czegoś innego. W tenisie ciężko byłoby się odnaleźć osobom, które szukają zero-jedynkowych rozwiązań. Takich osób jest garstka. Cała reszta, to ludzie o szerokich horyzontach. Po prostu trzeba być elastycznym. Czasami lepiej oddać inicjatywę zawodniczce, a ona nawet nie wie, że to jest zaplanowane. Człowiek lepiej się uczy, jeśli sam do czegoś dochodzi.

- Jaki Iga ma charakter?

- Trzeba ją dobrze poznać, aby na to pytanie odpowiedzieć. Na pewno ma charakter zwycięzcy. Jest bardzo ambitna i dąży do założonych celów. Najbardziej cenię w niej mentalność zwycięzcy. Dla niej nic innego się nie liczy, tylko wygrana. Robi to z klasą i zasadami, bo to dla niej też jest bardzo ważne. Każdą porażkę bardzo przeżywa. Ta chęć zwycięstwa bardzo ją napędza. Ktoś może mieć talent, predyspozycje, ale na korcie będzie przegrywał. Z tym trzeba się urodzić, ale musi być pielęgnowane przez rodziców. To jej najlepsza cecha sportowa.

- Miała jednak moment, kiedy rozważała odejście od tenisa?

- Na pewno jej kariera nie jest usłana różami. Oczywiście ciężko jest, kiedy pojawia się kontuzja. Wówczas pojawia się pytanie, czy będzie się w stanie wrócić. Raczej nie było myśli, że pora już zakończyć karierę. Być może był przesyt tenisem, ale to normalne. Jednak staramy się szukać świeżości.

-  Ma jakieś wady, które próbuje pan zniwelować?

- Nie słyszałem, aby “temperowanie” w sportach indywidualnych przyniosło pozytywny efekt. Należy natomiast skupić się na tym co się ma i odpowiednio ukierunkować. Przecież takich tenisistów jak Nick Kyrgios, czy John McEnroe nie dało się “utemperować”. Lepiej ich ukierunkować, aby tę energię użytkowali w odpowiedni sposób. W przypadku Igi pracujemy, aby po zakończeniu kariery miała fajne życie. Tenis jest tylko pewnym etapem w życiu. Oczywiście to ważny etap, ale życie nie zamyka się w tych 20 latach, które spędzi na korcie. Staramy się, aby miała odskocznię i zajmowała się innymi rzeczami, które mogłaby robić po zakończeniu kariery.

- Po sukcesie w Paryżu musiał pan dopełnić zakładu i poddać się depilacji. Czy w tym roku złoży pan podobną deklarację?

- Jeśli dojdzie do podobnej deklaracji, to pozostanie w naszym teamie, a podamy ją do publicznej wiadomości dopiero po sukcesie. Elementem naszych zakładów jest publikacja, bo wiele takich rzeczy pozostaje między nami. Jeżeli opinia publiczna się dowie, to będzie oznaczało, że ktoś coś wygrał i było warto. To są spontaniczne decyzje.

- Nie żałował pan tej deklaracji o poddaniu się depilacji w przypadku wygrania przez Igę jakiegoś turnieju?

- Jeżeli Iga wygrałaby w Rzymie, to bym żałował. Jednak wygrała wielkoszlemowy turniej i było warto. To nie był ogromny ból, ale trwało to 1,5 godziny! Po takim czasie miałem już zawroty głowy. Iga to obserwowała, ale po pięciu minutach nie sprawiało jej to już satysfakcji.

Rozmawiał Marcin Cholewiński

Zacznie z przyjaciółką?

Iga Świątek walkę w turnieju WTA w Melbourne zacznie od II rundy, prawdopodobnie w poniedziałek. Zagra albo z Chinką Yafan Wang (nr 96) albo ze Słowenką Kają Juvan (nr 104), swoją bliską przyjaciółką.

Najnowsze