Ostatnio z wielką mocą wrócił temat ustawiania meczów w polskiej piłce. Obecnie jednak przestępcy raczej skupiają się nie na najważniejszych rozgrywkach, jak było jeszcze na początku XXI wieku, ale na mniejszych rozgrywkach, gdzie łatwiej o ukrycie swojej działalności. Nie inaczej działają przestępcy na całym świecie i w innych dyscyplinach sportowych. Tak to działa również w tenisie, gdzie oszuści starają się namówić do nielegalnej współpracy zawodników startujących w mniejszych turniejach. Trudno się temu dziwić, bowiem turnieje rangi ITF budzą dużo mniejsze zainteresowanie kibiców oraz mediów, a do tego zawodnicy tam startujący często zarabiają grosze, więc oferta współpracy może być dla nich bardziej kusząca. Filip Peliwo, polski tenisista grający właśnie w turniejach niższej rangi, opowiedział w rozmowie z TVP Sport, że nie raz dostawał oferty ustawiania meczów.
Polski tenisista ujawnił szokującą prawdę o ustawianiu meczów w tenisie
Filip Peliwo raczej nie jest znany szerszej publiczności, nawet tej, która nieco bardziej interesuje się tenisem. Przez wiele lat Peliwo reprezentował Kanadę, ale od niedawna gra pod Biało-Czerwonymi barwami, choć jak przyznał w rozmowie z TVP Sport, nie ma w zasadzie żadnego wsparcia z Polskiego Związku Tenisowego. 29-latek był uznawany za wielki talent, wygrywał juniorski Wimbledon oraz US Open, ale w seniorskiej rywalizacji poradził sobie zdecydowanie gorzej. Najwyżej był na 161. miejscu w rankingu ATP, a obecnie plasuje się dopiero na 463. miejscu.
W rozmowie z TVP Sport Filip Peliwo opisał, jak w jego przypadku wyglądała próba namówienia go do współpracy przez przestępców przy ustawianiu meczów. – Kilka razy zdarzało się, że proponowano mi udział w ustawianiu meczów przez internet. Tak było w tym roku, gdy brałem udział w turniejach ITF w Wielkiej Brytanii. Na Instagramie dostałem propozycję współpracy z jednym z brytyjskich sklepów sportowych. Wszystko wyglądało dość legitnie – konto miało około 25 tysięcy obserwujących, byli naprawdę dobrze przygotowani – opisuje Peliwo.
Oszuści szybko jednak przeszli do „konkretów”. – Często dostajemy dziwne propozycje sponsoringu, ale szybko da się wyczuć, że to jakiś bot czy naciągacz. Tutaj było inaczej. Uznałem, że może dostanę jakiś rabat na buty albo naciągi, wstępnie się zgodziłem. Wtedy poproszono o kontynuowanie rozmowy na Whatsapp. Tam od razu dostałem propozycję ustawiania meczów, zachęcano mnie tym, że robi to inny gracz z TOP 600, podano kwoty, jakie zarabia – kontynuuje 29-latek.
Jak nietrudno się domyślić, przestępcy oferują zarobki większe, niż tenisiści mogą zarobić za udział w turniejach niższych rang. – Stawka wahała się chyba od trzech do pięciu tysięcy euro za mecz. Wzrastała wraz z liczbą ustawionych spotkań. Od razu zgłosiłem to do dyrektora turnieju i osób w Tennis Integrity Unit. Jeśli się nie mylę, to problem można mieć nawet wtedy, gdy ktoś wyśle ci propozycję, a ty jej nie zauważysz – wyjawił Peliwo w rozmowie z TVP Sport.