- Ten rok jest dla ciebie trudny. Co się stało, znów niespodziewanie przegrałaś?
Agnieszka Radwańska: - Mączka to nie jest moja ulubiona nawierzchnia. I nie jest lepiej. Muszę jak najszybciej o tym zapomnieć i skoncentrować się na trawie.
- Ty na korcie rzadko się denerwujesz, a tym razem byłaś wyraźnie zdenerwowana...
- Nic mi nie wychodziło, byłam zła, sfrustrowana, szczególnie w trzecim secie gdy Beck miała odpowiedź na każde moje zagranie.
Roland Garros: Paula Kania AWANSOWAŁA do II rundy!
- Spadasz w rankingach...
- Mnóstwo dziewczyn tak miało. Były na topie i spadały. Teraz ja mam kryzys. Może dlatego, że robię się starsza, odczuwam już ciężar lat, treningów. Jak co roku dochodzi po 50 meczów, to zdrowia nie przybywa.
- Ale tym razem było fizycznie chyba w porządku?
- Nie, poszła mi noga, może za bardzo chciałam. To przydarzyło się już tutaj, parę dni temu. Coś się zapaliło, jedno, drugie, trzecie i pojawił się ból.
- To była twoja jedna z najbardziej rozczarowujących porażek?
- Rozegrałam w karierze wiele meczów, nie liczę które były najlepsze, najkrótsze, najgorsze. Na pewno przegrywanie w pierwszej rundzie Wielkiego Szlema do najprzyjemniejszych nie należy (Isi zdarzyło się to dopiero trzeci raz w karierze, wcześniej przegrała w debiucie w 2007 na French Open z Santaangelo i z Katariną Bondarenko w 2009 na Australian Open – przyp. Red.).
- Będą w związku z tym jakieś ruchy w twoim otoczeniu. Pomyślisz o zmianach, z kimś o tym porozmawiasz?
- Muszę to przemyśleć, Wiem, że jak się wygrywa, to wszyscy mówią, że jest wspaniale. A jak się przegrywa, to jest do dupy i trzeba wszystko pozmieniać. Ale nie zamierzam tego czynić. Mam najlepszą drużynę jaką mogę mieć. Od fizjoterapeuty zaczynając na trenerze kończąc. Oczywiście, że jest kryzys, Może trwać rok, dwa albo 5 dni. Ale to nie znaczy, że wszystko trzeba zmieniać. Nie zastanawiam się nad zmianami, sama podejmuję takie decyzje.