Tym bardziej szokuje to, co się stało na Wimbledonie. W drugiej rundzie turnieju odpadł wielki faworyt Rafael Nadal (26 l.). Przegrał z Czechem Lukasem Rosolem (26 l.), klasyfikowanym na... 100. miejscu w rankingu! Dla Rosola (jego nazwisko można przetłumaczyć na polski jako "galaretka z zimnych nóżek" - przyp. red) był to... debiut na Wimbledonie! Poprzednio 5 razy odpadał w kwalifikacjach (w 2008 roku przegrał z... Dawidem Olejniczakiem). Tym razem wystartował i sensacyjnie rozbił w pięciu setach Nadala: 6:7 (9), 6:4, 6:4, 2:6, 6:4.
Czechowi pomogła trochę... pogoda. Przy stanie 2:2 w setach, gdy Nadal zaczął osiągać przewagę, ściemniło się i sędziowie uznali, że trzeba zasunąć dach nad centralnym kortem i dokończyć mecz przy sztucznym świetle. Gdy po półgodzinie wznowiono pojedynek, Rosol od razu przełamał Nadala i potem utrzymał przewagę. W decydującym gemie zaserwował... 3 asy i wygrał go do zera.
Przegrana 11-krotnego zwycięzcy Wielkiego Szlema (w tym 2 razy Wimbledonu) z numerem 100 to największa sensacja od ćwierć wieku. Wtedy (w 1987 roku) obrońca tytułu na Wimbledonie Boris Becker uległ 70. na świecie Australijczykowi Doohanowi. "Nie przegrałem wojny, nikt nie umarł" -skomentował swą klęskę Becker.
- To nie tragedia, to tylko tenisowy mecz - skomentował w podobnym stylu swoją megaklęskę Nadal.