- To zwycięstwo jest dla mnie wyjątkowe, bo wreszcie po raz pierwszy udało mi się wygrać ten sam turniej dwa razy - mówiła szczęśliwa Agnieszka, odbierając efektowne trofeum, kolorowy talerz. W stolicy Japonii triumfowała w 2011 roku, a w 2012 doszła do finału.
W starciu z 18-letnia Belindą Bencić (nr 15 WTA) krakowianka nie była faworytką. Bukmacherzy nieco większe szanse dawali Szwajcarce, która w ostatnich miesiącach błyskawicznie wspinała się w rankingu, pokonując największe gwiazdy (m.in. Serenę Williams w Toronto). Nastolatka 3 miesiące temu ograła też Radwańską - 6:4, 4;6, 6:0 w finale turnieju w Eastbourne.
Agnieszka Radwańska wygrała turniej WTA w Tokio!
- Dlatego bardzo zależy mi na rewanżu - mówiła przed niedzielnym finałem w Tokio Agnieszka. Radwańska nazywana jest przez fanów na całym świecie "Polską Ninją", bo niczym słynni japońscy wojownicy potrafi pokonywać mocniejsze fizycznie rywalki, wykorzystując szybkość, zwinność i genialną technikę. I w Tokio znów dała pokaz perfekcyjnej gry. Miała aż 28 uderzeń kończących przy tylko 15 niewymuszonych błędach. Nawierzchnia w stolicy Japonii jest bardzo szybka, to jedne z najszybszych twardych kortów w całym cyklu WTA. Przypomina trochę trawę i w takich warunkach Polka czuła się jak ryba w wodzie.
- Muszę powiedzieć, że uwielbiam oglądać mecze Agnieszki, ale nie znoszę z nią grać - żartowała pokonana Bencić.
Zobacz też: Puchar Davisa: Polska - Argentyna na rozpoczęcie Grupy Światowej
W Tokio Polka zarobiła 740 tys. złotych, a w rankingu awansowała z 13. na 7. miejsce. Najważniejsze jednak, że bardzo zbliży się do pozycji gwarantującej start w kończących sezon WTA Finals w Singapurze, nieoficjalnych mistrzostwach świata, w których gra 8 najlepszych tenisistek. W tej klasyfikacji Isia jest dziewiąta, a do ósmej Carli Suarez Navarro traci zaledwie 5 punktów.
- Awans do finałów w Singapurze to teraz mój główny cel i w tym tygodniu wykonałam kawał dobrej roboty, żeby go osiągnąć - uśmiecha się Radwańska. - Belinda Bencić zmusiła mnie do dania z siebie 200 procent, a z tyłu głowy cały czas czułam dużą presję. Ale powtarzałam sobie, że muszę walczyć o każdą piłkę i zrobić wszystko żeby ten finał wygrać - dodała Polka, która wygrała 15. turniej w karierze, ale pierwszy od ponad roku.
Czasu na odpoczynek nie ma. Przed Agnieszką dwa wielkie turnieje w Chinach, jeszcze większe niż ten w Tokio - w Wuhan i Pekinie. Pierwszy już wystartował, a Isia na początek zmierzy się ze słynną Venus Williams. Dwa ostatnie pojedynki z Amerykanką krakowianka przegrała.