Nie tak miał wyglądać turniej WTA Finals w wykonaniu Igi Świątek. Polka po dwóch z trzech meczów nie ma już szans na awans do półfinału i rywalizacją z Paulą Badosą pożegna się z imprezą w Guadalajarze. W Meksyku zobaczyliśmy dwa oblicza młodej raszynianki. 20-latka załamana i zapłakana opuściła kort przy okazji spotkania z Marią Sakkari. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Spotkanie z Aryną Sabalenką było zacięte, a w trudnych chwilach Polka pokazywała pazur. Niestety, nieco zabrakło, by rozprawić się z rywalką, ale cieszy dobra postawa Świątek. Wszak, do Meksyku zjechały się same najlepsze zawodniczki ze świata!
Iga Świątek po meczu WTA Finals: Czuję się jakbym wygrała!
- Nie podchodziłam do tego meczu jak do walki o przetrwanie. Starałam się nie myśleć, że jak przegram, to stanie się coś strasznego, bo czasem ciężko jest mi pamiętać, że tenis to nie jest całe życie. Z pomocą Darii Abramowicz (psycholożka - PAP) i mojego taty złapałam trochę więcej dystansu i wróciłam do odpowiedniego nastawienia. Ten mecz miał udowodnić, że przez dwa ostatnie dni zrobiłam dobrą, konstruktywną robotę i pokazać, że mogę zaufać swojej głowie - powiedziała debiutująca w WTA Finals Świątek.
Polka nie ukrywa, że czuje się, jakby wygrała. Świątek odnotowała więcej winnerów (89 do 88 na korzyść naszej zawodniczki), ale nie to tego dnia było najważniejsze! - Pokazałam może nie idealny, ale fajny tenis i miałam przyjemność z gry. Pokonałam swój stres i wątpliwości, które pojawiły się w mojej głowie po pierwszym spotkaniu w Guadalajarze. Cieszę się, że po przegranej z Sakkari się podniosłam, bo jeśli podnosisz się cały rok od stycznia, to z czasem to podnoszenie staje się coraz trudniejsze - dodała.
WTA Finals: Świątek vs Badosa
Po pełnym nerwów i emocji meczu otwarcia oraz niezłym mimo przegranej występie przeciw Sabalence, który był meczem "o wszystko", czeka Polkę spotkanie "o honor" z mającą w dorobku dwa zwycięstwa i pewną już miejsca w półfinale Badosą. Poza kortem obie zawodniczki dobrze się dogadują, a w dobrych relacjach nie przeszkodził nawet fakt, że Hiszpanka wyeliminowała Świątek z walki o olimpijski medal w Tokio.
- Można to nazwać "meczem o honor", ale wiem też, w jakiej formie jest Paula. Widać, że ciężka praca zaowocowała, a wygrane dały jej dużo pewności siebie. Ja będę się skupiać na tym, aby trochę odpocząć, a w poniedziałek dać show i pokazać niezły tenis. I to czy wygram, czy przegram nie ma dla mnie żadnego znaczenia" - podsumowała.
Dlaczego Iga Świątek rozpłakała się na korcie? Ta przyczyna może bardzo niepokoić