Iga Świątek od chwili triumfu w zeszłorocznym turnieju Roland Garros z pewnością musi mierzyć się z dużo wyższymi oczekiwaniami względem swojej osoby. Stąd też jeśli Polka notuje słabsze rezultaty to liczy się także i ze słowami krytyki. Czy właśnie wysoka presja stała za tym, że podczas pierwszego meczu w WTFA Final tenisistka po prostu nie wytrzymała i łzami okazała swoją bezsilność wobec nieuchronnego nadejścia zwycięstwa swojej przeciwniczki?
ZOBACZ TEŻ: Zbigniew Boniek zwrócił się do Igi Świątek. Mocny przekaz byłego prezesa, poruszył wielu
- Oczywiście to kwestia wielkiej ambicji. Iga chciałaby wygrywać wszystko, ale tak się nie da. Andy Roddick miał Rogera Federera, być może Iga Świątek będzie miała takiego swojego kata w postaci Marii Sakkari. Pojawią się jednak też przeciwniczki, z którymi będzie radziła sobie o wiele lepiej. Pamiętajmy, że Agnieszka Radwańska rozpoczęła wygrany Turniej Mistrzyń w Szanghaju od dwóch porażek. Może ta presja zejdzie już z Igi. Najgorsze ma już w tym turnieju chyba za sobą. Trudno sobie wyobrazić, by prezentowała się jeszcze gorzej, a potrafi dużo lepiej - mówi Artur Rolak z magazynu "Tenisklub" w rozmowie z serwisem "sport.pl".
I dodaje: - Mam wrażenie, że nasza zawodniczka zawiesza sobie poprzeczkę własnych wymagań bardzo wysoko. Oczekuje od siebie tak dużo - trochę za dużo aniżeli jest w stanie pokazać w danym momencie.
Oby trudne doświadczenia z samego początku zmagań w WTA Finals zaprocentowały już w najbliższej przyszłości i pozwoliły Idze Świątek na dużo lepsze występy w nadchodzących pojedynkach - tego liczą sobie wszyscy kibice Polki!