Iga spotykała się ze znajomymi w Warszawie
W pierwszym meczu imprezy w Stuttgarcie rozstawiona z dwójką Iga Świątek pokonała w 2. rundzie Janę Fett, kwalifikantkę z Chorwacji, 6:2, 6:2. O awans do półfinału Polka zagra z Amerykanką Emmą Navarro lub Łotyszką Jeleną Ostapenko. To pierwsza impreza Igi po dłuższej przerwie, jaką miała od grania oraz pierwsza na kortach ziemnych. – Po Miami miałam kilka dni, żeby się zresetować, spotykać się ze znajomymi w Warszawie, pożyć trochę innym życiem niż tym na tourze – wyjawiła w Canal+ Sport. – Potem wróciłam do treningu i od pierwszych dni było bardzo intensywnie. Miałam pięć bardzo ciężkich dni treningowych w Warszawie. Właściwie dopiero w Stuttgarcie skończyła się regeneracja z tym związana. Zagrałam kilka treningów, żeby dostosować się do nawierzchni i mam nadzieję, że to przygotowanie pokaże pozytywne efekty.
Iga Świątek pokonała Janę Fett i jest w ćwierćfinale turnieju WTA w Stuttgarcie
Dobrze się czuję, jestem zdrowa, chce mi się grać. Czuję się ogólnie dobrze, ale czasami sama sobie narzucam presję związaną z tym, że wracam do miejsc, gdzie wygrywałam w poprzednich latach, więc chciałabym to oczywiście powtórzyć. Dla mnie celem jest skoncentrowanie się na procesie, by rozwijać się tenisowo, bo są rzeczy, które chciałabym poprawić i które robię na korcie treningowym trzeba je wprowadzić na meczach. Skupiam się na tym i myślę, że za tym przyjdzie dobra gra i dobry wynik – zapewniła Świątek.
Jak podkreśliła, teraz nie musi i nie chce aż tak mocno myśleć o rankingu, w którym zajmuje 2. miejsce i ma sporą stratę do Aryny Sabalenki. Kiedyś bardziej przejmowała się tym, że to ją goniono jako światową jedynkę.
Świątek: Za dużo myślałam o rankingach
– W 2023 roku miałam sytuację, że dużo myślałam o rankingach, zastanawiałam się, byłam w takiej sytuacji, że Aryna mogła za każdym razem mnie dogonić i przegonić – wyjaśniła Iga Świątek. – Dopiero jak zaakceptowałam to, że nie jestem teraz z tym „celem” na plecach, to poczułam się bardziej swobodnie i bardziej wolna na korcie. Zobaczymy jak będzie w tym roku.
Świątek od ubiegłego roku pracuje z belgijskim szkoleniowcem Wimem Fissettem i choć to krótki okres, pojawiały się już głosy, czy na pewno wszystko przebiega dobrze, skoro w tym roku nie wygrała jeszcze żadnego turnieju. Iga opisała jak dogaduje się z Fissettem:
Z Wimen bardzo dobrze mi się pracuje i od początku bardzo dobrze się dogadujemy. Jak mamy czas porozmawiać na spokojnie, to widać, że wszystko się dobrze układa, bo na meczach nie zawsze jest na to okazja. Tam mogę dostać komunikat w jednym zdaniu i nic więcej, a czasem cały stadion zagłusza trenera i nie do końca go słyszę. Tu boks jest przy korcie gdy będę miała potrzebę, to będę mogła zawsze do niego podejść i usłyszeć dobrą radę. Niezależnie od tego, co mi powie, dla mnie najważniejsze jest to, żebym była skoncentrowana i wiedziała, jaki mam cel na korcie i była pewna tego, co robię. Gdy będę miała takie nastawienie, będę w stanie także sama rozwiązywać problemy na korcie. To nie tak, że coaching odmieni nagle cały mecz. Cały czas o tym rozmawiamy i myślę, że idzie to w dobrym kierunku – przyznała Świątek.
Reporter Canal+ Sport na koniec zadał Idze trochę zaskakujące pytanie: – Czy jesteś szczęśliwa? Co odpowiedziała nasza mistrzyni?
WTA Stuttgart PREMIE: Ile zarobiła Iga Świątek? Nagrody pieniężne w Stuttgarcie robią wrażenie!
– Tak, ogólnie jestem. Wiadomo, że praca, która wykonujemy, jest stresująca. Nie zawsze to szczęście można zobaczyć na korcie, gdy się jest pod presją, ale ogólnie jestem bardzo szczęśliwa – dodała i zakończyła wypowiedź w lekko zaczepny sposób: – Nie wiedziałam, że jesteśmy na terapii…