Iga Świątek i Danielle Collins zagrały ze sobą już po raz dziesiąty, a najgłośniej było o ich meczu w ćwierćfinale igrzysk w Paryżu. W czasie tego spotkania (6:1, 2:6, 4:1 krecz Collins) tenisistka z Florydy najpierw z premedytacją trafiła Polkę mocno piłką w żebra, a potem najpierw przy siatce a potem w strefie wywiadów zaatakowała Polkę, zarzucając jej, że jest fałszywa i sztuczna. - Nigdy nie zrobiłam nic niemiłego w tej kierunku i nie wiem, o co jej chodziło - nie kryła zdziwienia Iga.
- Myślę, że to, co wydarzyło się wtedy na korcie, przypominało tarcia, jakie ludzie mają czasami w pracy. Wszyscy popełniamy błędy - mówiła potem w rozmowie z "The Athletic", ale potem znów nieładnie potraktowała Igę Świątek. Na początku tego sezonu przed finałem United Cup Polska - USA w czasie tradycyjnej wymiany uścisków dłoni demonstracyjnie odwróciła wzrok mijając się z naszą tenisistką, a po chwili zrobiła wymowną minę. Na dodatek swym zachowaniem przechwala się potem na Instagramie! "Nie wiem, czy zauważyliście... Nowy rok, ale ja wciąż taka sama" - komentowała Collins, która po pamiętnej porażce z Polką na igrzyskach długo nie mogła wygrać żadnego spotkania.
Danielle Collins o relacjach z Igą Świątek
Teraz Iga Świątek i Danielle Collins znów się spotkały. Polka bez większych problemów pokonała Amerykankę 6:2, 6:3, awansując do 4. rundy Wimbledonu. Po meczu tenisistka z Florydy doceniła klasę naszej gwiazdy w rozmowie z Arturem Gacem z portalu Interia.pl. Podkreślała, że Świątek znakomicie serwowała i returnowała oraz poruszała się dużo lepiej niż ona. Na koniec padło pytanie o relacje Amerykanki z Polką. - Danielle, czy jest coś niedobrego w twoich relacjach z Igą? Jaka jest prawda? - zapytał dziennikarz,
- No wiesz, nie uważam, że wszyscy jesteśmy sobie przeznaczeni, żeby się ze sobą dobrze dogadywać. Iga jest świetną zawodniczką, ja jestem jej rywalką i na koniec dnia ze sobą konkurujemy. Koniec końców tyle w temacie - stwierdziła Danielle Collins o Idze Świątek, a potem kontynuowała: - Chociaż są rzeczy… no wiesz, hmmm... Ja po prostu wolę załatwiać sprawy bezpośrednio z daną osobą, a nie wciskać kit i bawić się w gierki. Nie obgaduję ludzi za plecami, a jeśli jest jakiś problem, to załatwiam go z tą osobą - podsumowała Amerykanka.