Gortat przygotowywał się do „Polish Heritage Day” (Dzień Polskiego Dziedzictwa) od dawna. Zaprosił wielu gości z kraju, a kolegom i szefowi klubu Steve'owi Ballmerowi zaserwował polskie potrawy, z pierogami i kiełbasą na czele. Urządził też partnerom z ekipy polską zabawę językową. Polaków było widać na trybunach (przyszło koło 1500 naszych rodaków), a z głośników w arenie w przerwach płynęły znane polskie hity.
W ostatnich dniach przed niedzielnym meczem nabrał także pewności siebie w grze, bo do tej pory trener LAC Doc Rivers nie dawał mu wielu szans – Marcin spędzał na parkiecie średnio po kilkanaście minut i w ogóle nie wychodził w ostatnich kwartach.
To się zmieniło w nowym roku. Gortat rozegrał świetny mecz przeciwko Phoenix Suns (18 pkt i 13 zbiórek), a dwa dni później był bardzo widoczny i znów grał dużo w starciu z Orlando. Niewiele brakowało, a znowu osiągnąłby double-double, ale nie trafił w końcówce z półdystansu i dorobek punktowy wyniósł ostatecznie 8 pkt, do tego nasz gracz dodał 10 zbiórek i aż 6 asyst. W tych dwóch ostatnich klasyfikacjach był najlepszy w swojej drużynie.
Na koniec Gortat otrzymał owację na stojąco od polskich fanów zgromadzonych w Staples Center i był wyraźnie poruszony tą reakcją.
– Staram się pomóc drużynie jak tylko się da – powiedział Marcin o swojej grze. – Ostatnio trener daje mi pograć więcej minut i dzięki temu mam więcej energii i gram w lepszym rytmie. Jestem szczęśliwy, że grałem dzisiaj dla całego kraju, z tak liczną polską widownią na trybunach. Mówiłem chłopakom na ławce przed meczem: „Cała Polska patrzy, tylko nie zróbcie mi wstydu”.
Gortat w lutym skończy 35 lat, a po obecnych rozgrywkach wygasa jego kontrakt. Nic dziwnego, że coraz częściej po głowie chodzą mu już myśli o końcu kariery. Niewykluczone, że latem podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie, chociaż niedzielny mecz pokazał, że w dwunastym sezonie w karierze zawodowej wciąż ma wiele do zaoferowania na boisku.
– Dla mnie jako weterana NBA to była niesamowita podróż – mówi o swoim dorobku w lidze zawodowej, w której występuje nieprzerwanie od 2007 roku. – Wiem, że nie mam przed sobą kolejnych dwunastu lat, staram się więc cieszyć każdą chwilą na parkiecie i każdą owacją kibiców. Zwykle skupiam się na grze i nie słyszę trybun, ale dzisiaj byłem trochę rozkojarzony tym, co się działo na widowni, dobrze, że nie straciłem koncentracji.