Oficjalnie Marcin Gortat ogłosił zakończenie kariery sportowej w lutym podczas specjalnie zorganizowanej Polskiej Nocy w Los Angeles. Jego ostatnim klubem okazali się więc tamtejsi Clippersi, z którymi rozstał się na początku 2019 roku. Potem fani długo zastanawiali się, czy będzie im dane ujrzeć Polaka jeszcze w którejś z innych ekip, a media łączyły go z podpisaniem kontraktu nawet z Los Angeles Lakers. Ostatecznie tak się nie stało i zawodnik zawiesił buty na kołku.
Niemcy chcieli zabrać Polsce trenera, ale on się postawił! OLAŁ niemiecką ofertę
A dodatkowo - jak się okazuje - w czasie pandemii koronawirusa przeżył bardzo nieprzyjemną sytuację. Wracając ze Stanów Zjednoczonych dotarł do Berlina i został objęty przymusową kwarantanną. I wówczas wydarzyło się coś niespodziewanego. - Po dziewięciu dniach siedzenia w domu tak niefortunnie robiłem sobie herbatę, że całe dno od dzbanka po wlaniu wrzątku się urwało, spadło mi na nogę i teraz chodzę z wielką blizną na prawej nodze. Nawet nie mogłem z tym iść do lekarza, tylko znajomi pod drzwi podrzucili mi maści łagodzące i przeciwzapalne - wyznał Gortat "Przeglądowi Sportowemu".
I dodał: - Przez zmianę czasu i uciążliwą podróż dopiero po czterech dniach dostosowałem się do funkcjonowania według polskiego czasu.
To już jednak historia, choć pamiątka w postaci blizny pozostała. Teraz były koszykarz może trzymać kciuki za kolejny luzowanie epidemicznych obostrzeń, aby mógł w spokoju rozwijać swoje kolejny plany i projekty.
Możesz kupić LEGENDARNY klub koszykarski. Właściciel ma już dosyć