Na początku lutego obecnego roku umowa Gortata została wykupiona przez Los Angeles Clippers, w którym występował, co oznaczało, że zespół rezygnuje z jego usług, a koszykarz może szukać sobie nowego pracodawcy. Polak jednak nie spieszył się z tym i pierwsze tygodnie spędziła na podróżach, na co mógł sobie w końcu pozwolić. Nie brakowało jednak plotek łączących Gortata z nowymi klubami.
Znalazły one potwierdzenie w rzeczywistości, bo polski koszykarz prowadził zaawansowane rozmowy z Los Angeles Lakers. Znany klub z "miasta aniołów" postawił jednak na innego zawodnika. - Było bardzo blisko, decyzja rozbiła się tylko i wyłącznie o to, czy kontrakt będzie gwarantowany, czy nie. Powiedziałem, że za ten minimalny i niegwarantowany nie będę grał, bo dochodzimy wtedy do punktu, gdy po jednym złym meczu lub przez widzimisię prezesa klub cię zwalnia i jedziesz do domu - powiedział Gortat w rozmowie z portalem eurosport.tvn24.pl.
W mediach przewijały się również plotki, że łodzianin może ogłosić decyzję o zakończeniu kariery. Na to jednak się nie zanosi. - Nie ogłaszam zakończenia kariery, ponieważ sytuacja może się zmienić w najbliższych miesiącach. Zdarzają się przecież kontuzje, są różnego rodzaju kontrakty, na przykład dziesięciodniowe. Spokojnie czekam, ale - mówiąc szczerze - nie szukam pracy. Do Europy czy do Chin też się nie wybieram - wyjawił.
Polecany artykuł: