Do tej pory reprezentacja Polski tylko raz w historii znalazła się na koszykarskich mistrzostwach świata. Miało to miejsce w 1967 roku, a członkiem kadry był właśnie Andrzej Chmarzyński. Biało-czerwoni nie zdobyli medalu, ale zajęli piąte miejsce, ustępując jedynie Związkowi Radzieckiemu, Jugosławii, Brazylii i Stanom Zjednoczonym.
Niestety, jak informuje PolsatSport.pl, uczestnik turnieju zmarł w nocy ze środy na czwartek. Miał 74 lata. Przez całą karierę był związany z AZS-em Toruń, z którym przez siedem lat występował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Jego drużyna najwyżej w tabeli była w sezonie 1965/1966, gdy zajęła szóste miejsce.
Na mistrzostwach świata w Urugwaju wystąpił w czterech meczach, rzucając łącznie pięć punktów. - W wyrównanym spotkaniu z Jugosławią otrzymałem od trenera specjalne zadanie pilnowania ich czołowego snajpera Radivoje Koraca. Nie miałem nawet co patrzeć w kierunku kosza, cały czas musiałem obserwować imponującego strzeleckim instynktem rywala - wspomina rozmowę z nim PolsatSport.pl.
Po zakończeniu kariery, Chmarzyński prowadził zajęcia na toruńskim uniwersytecie. Był wielokrotnie nagradzany za działania na rzecz ochrony środowiska. 52 lata po pamiętnym mundialu, polscy koszykarze ponownie wystąpią na najważniejszej koszykarskiej imprezie. Turniej rozpocznie się 31 sierpnia, a skończy 15 września.
Polecany artykuł:
