Już wiemy, dlaczego z braci Green to Gerald gra w NBA, a nie Garlon. W Miami Heat raczej nie tolerowano by rzutów i wsadów do własnego kosza. Takie sytuacje się zdarzają, owszem, ale zwykle w juniorskich ligach czy podwórkowych grach, gdy ktoś zrobi to dla żartu, lub po prostu przytłoczony tremą pomyli strony boiska (choć i tak wydaje nam się to nieprawdopdoobne).
Golden State Warriors POKONANI po 24 zwycięstwach! Koniec KOSMICZNEJ serii
Garlon Geen nie będzie mógł się jednak tłumaczyć, że zrobił to niechcący. Poniższe wideo pokazuje, że w jego działaniach była pełna premedytacja. Ale jakie mogły być jego pobudki? Może przed meczem postawił u bukmachera na to, że jeden z zawodników trafi do własnego kosza? Może nie rozróżnia kolorów i żółte stroje rywali pomyliły mu się z czarnymi, w jakich wystepowała jego drużyna? A może po prostu na mecz trafił prosto z imprezy i zakręciło mu się w głowie na tyle, że pomylił kosze?
Warto dodać, że dziwne zachowanie Greena miało miejsce w ostatnich sekundach meczu przy wyniku 81:79 dla rywali. Ostatecznie jego Walter Tigers Tubingen przegrali z Basketball Loewen Braunschweig 79:83, a sam Amerykanin zagrał całkiem niezłe zawody. Zdobył 16 punktów, zaliczył też 3 zbiórki i 2 przechwyty. Ale wsadem do własnego kosza wprowadził w konsterację kibiców, a w swoich kolegach wzbudził wręcz wściekłość. Ciekawe, jak "podziękowali" mu za to zagranie w szatni.