Według doniesień medialnych najpoważniejszych portali w USA, rozgrywki sezonu 2020/21 w NBA miałyby wystartować 22 grudnia 2020, sezon zasadniczy liczyłby 72 spotkania – normalna dawna w sesji zasadniczej to 82 mecze, przeprowadzane od końca października do połowy kwietnia. Według ostatnich doniesień zza oceanu, decydujące starcia w play-off mogłyby się odbyć przed startem igrzysk letnich. Przypomnijmy, że olimpijską rywalizację przeniesiono o rok i rozpocznie się ona pod koniec lipca 2021 roku – o ile oczywiście nie dojdzie do kolejnego storpedowania całego przedsięwzięcia przez pandemię koronawirusa.
Była koszykarka Wisły Kraków po wyjściu z więzienia sprzedaje buty na aukcji
W ostatnim czasie nie brakowało komentarzy, że NBA nie będzie się spieszyć ze wznawianiem sezonu, by przeczekać pandemię i móc wpuścić na areny widzów. Wówczas pogodzenie terminów z igrzyskami byłoby praktycznie niewykonalne. Komisarz Adam Silver kilka tygodni temu nie wykluczał całkowicie obecności zawodowych koszykarzy w Tokio w 2021 roku, ale mocno powątpiewał, czy to realne. Teraz jednak, w dobie kolejnej ostrej fali zakażeń, nadzieje na opanowanie sytuacji epidemicznej są raczej płonne. Nie ma więc na co czekać i wygląda na to, że pod koniec grudnia koszykarze NBA znowu pojawią się na parkietach, by wystartować z sezonem zasadniczym pomniejszonym o dziesięć spotkań – takie informacje przekazali niezależnie od siebie czołowi reporterzy koszykarscy w Stanach.
Kryzys na rynku nieruchomości? Słynny koszykarz stracił na sprzedaży willi
Taka konstrukcja rozgrywek NBA umożliwiłaby zakończenie gry mniej więcej w tym samym czasie co do tej pory (finał zwykle kończył się w połowie czerwca), a co za tym idzie – zawodowi koszykarze mieliby szanse uczestniczenia w igrzyskach. Nie ma na razie mowy o ewentualnym organizowaniu meczów w koronawirusowej bańce, jak w przypadku play-off w ostatnim sezonie.