Już dwa lata przed igrzyskami w Tokio ma opracowany krok po kroku plan przygotowań. Trzykrotny mistrz Europy i wicemistrz świata na otwartym stadionie wie nawet jak będzie wyglądał finał olimpijski.
– Będzie piękny, powalczę do ostatniej kropli potu i krwi – mówi „Super Expressowi” Kszczot, który odpuszcza sezon halowy 2019, by lepiej przygotować się do olimpijskiego wyzwania. Znalazł ostatnio czas, by zaprosić chętnych na wykłady, które mają u ludzi kształtować charakter zwycięzcy.
Ich motto brzmi: „Stwórz mistrzowską mentalność, umysł zwycięzcy, osoby niezłomnej, która jest w stanie znaleźć wyjście z każdych życiowych tarapatów, wytrzymać ból i umieć znajdować w sobie niewyczerpane źródło motywacji”.
Kszczot jest tego idealnym przykładem. – Trening to często ból, ale ja to kocham. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy będę mógł się zmęczyć. To piękna walka z samym sobą. Bariery trzeba przekraczać. Dzielę się właśnie tymi doświadczeniami jako mówca motywacyjny – tłumaczy biegacz.
Sam też nie raz przeżywał kryzysy. – „Rzucę to w diabły, mam dość”, takie myśli chodzą mi po głowie najczęściej wtedy, gdy rano zmordowany nie mogę nawet dojść do toalety – opowiada. – Łatwo jest jednak to od siebie odsunąć. Powtarzam sobie: „Mam igrzyska, ja tego tak nie zostawię”. Podoba mi się, że mogę podejmować walkę. I nie spala mnie świadomość, że w Tokio muszę zdobyć złoto. Nie muszę, tylko chcę.