Niedawno Chinka Yang Jiayu ustanowiła rekord globu w chodzie na 20 km stając się główną faworytką igrzysk olimpijskich w Tokio. Jej śladem poszła biegaczka Ruth Chepngetich.
Niespełna 27-letnia Kenijka pogroziła palcem rywalkom w rozegranym w bardzo silnej konkurencji półmaratonie w Stambule. Minęła mete dystansu 21.095 m w rekordowym czasie 1:04.02 godz., lepszym o 29 s od poprzedniego rekordu należącego do Etiopki Ababel Yeshaneh. Jest teraz faworytką olimpijskich zmagań w Tokio, ale w maratonie (42.195 m), bowiem w igrzyskach półmaraton nie jest rozgrywany. Ale to właśnie Chepngetich jest aktualną mistrzynią świata w pełnym maratonie - wygrała go półtora roku temu w czempionacie w Katarze.
Na trasie w Stambule Kenijka czuje się jak ryba w wodzie. Wcześniej po dwa razy wygrywała tam zarówno maraton jak i półmaraton. Tym razem w pobitym polu zostawiła m.in. medalistki październikowych MŚ w Gdyni w półmaratonie, Etiopkę Yalemzerf Yehualaw i Niemkę Melat Kejetę oraz rekordzistkę świata w maratonie, swoja rodaczkę Brigid Kosgei. Od Jehualaw, ostatniej dotrzymującej jej kroku na ulicach największego miasta Turcji, oderwała się na trzy kilometry przed metą i minęła ja z przewagą 38 s.
- Stambuł to moje miasto - oświadczyła na mecie uradowana rekordzistka. - Uwielbiam tutaj biegać. Rekord świata to coś, o czym marzyłam od pewnego czasu i jestem bardzo szczęśliwa, że dokonałam tego na ulicach Stambułu. Jestem naprawdę zadowolona z tego niewiarygodnego wyniku.
Ruth Chepngetich wcieliła w życie schemat wielu afrykańskich biegaczy, którzy swój talent odkryli pokonując codziennie wielokilometrowe odległości na piechotę. W szkole podstawowej Ruth przemierzała każdego ranka 4 km z domu w miejscowości Kericho do szkoły w Sigowet. Na obiad wracała do domu, by ponownie stawić się w Sigowet na popołudniowe lekcje. A po skończonej nauce – z powrotem do domu. Bilans codzienny: 16 km pieszo.
Jej zdolności sportowe odkryto w zawodach szkolnych. Zaczynała od 400 m, z czasem przeszła na dystanse od 3000 do 5000 m na stadionie. Próbowała też sił biegu na 3000 m z przeszkodami zanim kilka lat temu skoncentrowała się w biegach po szosie.
Przez większość kariery sama sobie jest trenerką.
- Dokładnie wiem, co służy mi podczas treningu, więc nie potrzebuje trenera. Dopóki mam mocnych męskich partnerów treningowych, którzy są w stanie mnie mobilizować, to czuję się pewnie - deklaruje Chepngetich, która jest też matką 10-letniej Sharleen.