Karolina ma w dorobku dwa srebrne medale młodzieżowych ME (2013 i 2015), ale nie wywalczyła medalu w gronie seniorów. Przez dwa lata trenowała w Wielkiej Brytanii (2016-2018). Teraz mieszka w Poznaniu. Życiowa forma przyszła pod kierunkiem Piotra Maruszewskiego.
„Super Express”: - Skąd taki wyskok formy?
- Trenuję nieco inaczej niż w Anglii. Bardzo duży nacisk kładziemy na technikę, zwłaszcza pokonywania płotków - mówi lekkoatletka AZS UMCS Lublin. - Chodzi o „agresywność” nad płotkiem i szybkie schodzenie z niego. Poprawiłam też motorykę i prędkość. Pobiłam niedawno rekord życiowy na 100 m „płaskie”.
- Czy taki trening powoduje większe zmęczenie u tak drobnej dziewczyny?
- Trening płotkarski należy do przyjemnych. Ja zresztą nie przesadzam z treningiem siłowym. Takie ćwiczenia mają mnie wspierać, ale nie mogą dominować, bo to nie przekłada się na bieżni. Mogą wszystko popsuć. Ważę tak samo jak przedtem - 55 kilogramów, tylko mniej mam tkanki tłuszczowej.
- Miała pani chwile zwątpienia czekając na dojście do światowego poziomu?
- Miałam, ale powtarzałam sobie, że jestem młoda i że kariera jeszcze przede mną. A kiedy dobry trening zgra się z dobra dyspozycją, będzie można wygrywać. Myślę, że nie powiedziałam ostatniego słowa w tym sezonie. Mamy z trenerem plan, by formę ustabilizować, a na mistrzostwach świata w Katarze pobiec jeszcze szybciej, w tym szybciej pokonywać płotki. Będzie dobrze.
- Nie przymierza się pani do rekordu Polski? (należy do Grażyny Rabsztyn - 12,36 s z r. 1980 – red.)
- Jeszcze w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Na razie jestem na takim, a nie innym poziomie. A polskie płotkarki z lat 70. i 80., gdy uzyskiwały czasy po 12,60 – 12,70, pewnie były niezadowolone (śmiech).
- Nie pojawiła się pani w dość śmiałej sesji fotograficznej lekkoatletek (not)Ordinary Girl…
- Nie miałam takiej propozycji. Ale teraz będę wraz z koleżankami i kolegami pozować do kalendarza na rok 2020, tej samej auroki, Oli Szmigiel. Wystąpimy w strojach sportowych.
Dariusz Chrabałowski