„Super Express”: - Czy start z pozycji numer jeden będzie dla pani przeszkodą?
Katarzyna Zdziebło: - Nie nakładam na siebie presji. Pojadę do Niemiec z myślą, że potrafię dobrze chodzić i że mogę walczyć o medal. Sportowcy nie powinni się bać uzyskiwania dobrych wyników.
- A zdążyła pani zregenerować organizm po dwóch ciężkich startach w MŚ?
- Trudno to stwierdzić, ale treningi wznowiłam już dawno temu. Od początku roku myślałam o jednym występie w Monachium, chociaż raczej pod kątem 35 kilometrów. Teraz wybrałam 20 km, bo ten dystans rozgrywany będzie cztery dni później, a poza tym jest prawie o połowę krótszy. A tak na przyszłość – nie zraziłam się do żadnego z tych dystansów, na obu uzyskuje się podobną prędkość marszu. Inaczej było na skasowanym dystansie 50 km.
- Ma pani jakiś wzór osobowy w dziedzinie chodu?
- Moim idolem jest Robert Korzeniowski. Nikt w historii chodu nie osiągnął tyle co on, a poza tym uzyskał niesamowita powtarzalność zwycięstw, niemal rok po roku. Konsultowałam się z nim przed startem w Eugene i wiele mi pomógł.
- Jak godzi pani wyczynową karierę z pracą lekarza?
- Mam teraz urlop w stażu podyplomowym, jaki odbywam w szpitalu w Rzeszowie. Po sezonie powrócę do pracy. Nie wiem jeszcze, jaką specjalność wybiorę w medycynie.
- Czy pani doktor podziela obiegowy pogląd, iż sport wyczynowy to zdrowie, ale utracone?
- Zgadzam się w z tym, ale w pewnym stopniu. W wyczynie sportowiec doprowadza organizm do granic, do takiego zmęczenia tkanek, stawów, mięśni, ze nie jest to już wysiłek fizjologiczny. I zapewne zostawia to trwałe ślady choćby w układzie ruchu czy w sercu i krwiobiegu. Ale nie jest to na tyle szkodliwe jak inne nałogi, na przykład palenie tytoniu. Sa też znaczne korzyści: mocniejszy układ odpornościowy i zdrowie psychiczne, dobry przepływ krwi, brak otyłości. Osobiście nie spotkałam sportowca, który stał się inwalidą.
- A dokąd poza sportem lubi chodzić najlepsza polska chodziarka?
- Lubię spacery, bardzo też lubię wycieczki piesze po górach. Chciałabym się wkrótce tam wybrać. Natomiast nie lubie chodzenia po galeriach handlowych. Tłok, kolejki do kas i w sumie więcej czekania niż chodzenia.