lekkoatletka Adrianna Sułek na lodach i spacerze

i

Autor: PAWEŁ SKRABA/SUPER EXPRESS

Medal, lody i wakacje w Hiszpanii. Adrianna Sułek wicemistrzyni Europy w lekkoatletyce kończy rok startów z dwoma srebrnymi medalami

Już w pierwszej konkurencji siedmioboju ADRIANNA SUŁEK (23 l.) naderwała mięsień nogi. Nie zeszła jednak z murawy. Trzymała się w czołówce, a znakomitym biegiem na 800 m wywalczyła srebrny medal ME w Monachium z wynikiem 6532 pkt.

To już drugi jej medal w tym roku. W marcu wywalczyła także srebro w 5-boju w halowych mistrzostwach świata w Belgradzie. W stolicy Serbii uległa tylko Belgijce Vidts. W Monachium wyprzedziła ja inna Belgijka, mistrzyni olimpijska Nafissatou Thiam.

- Wiedziałam, że muszę zagryźć zęby i walczyć, ile się da. Przed startem mówiłam trenerowi, że chciałabym zrobić 6800 punktów, ale w piątek przydarzyło się, co się przydarzyło. Wiedziałam, że w dwóch konkurencjach biegowych mogę stracić punkty, ale w pozostałych nadal jestem gotowa na rekordy życiowe. I tylko bałam się, czy nie naderwę mięśnia na tyle, że nic nie dadzą tabletki przeciwbólowe ani maść rozgrzewająca. Trener Marek Rzepka był gotów mnie wycofać. Psycholog reprezentacji, profesor Jan Blecharz naciskał, żeby się wycofać po pierwszym dniu. Nawet trochę się na mnie obraził, bo w ogóle się nie odzywał na kolacji. Drugiego dnia ból był mniejszy niż pierwszego. Pomyślałam sobie: „Aha, czyli jestem robotem”. Wiedziałam, że z każdą konkurencją może być większa adrenalina. No i było też coraz bliżej wakacji…

Zanim srebrna wieloboistka wybierze się na wakacje, wypuściła się z „Super Expressem” na lody w Monachium.

– Teraz na pewien czas mogę skończyć z dietą i ze spokojnym sumieniem jeść moje ulubione słodycze – mówiła z uśmiechem. – Nie mogę się już doczekać wakacji. Lecimy z moim Kacprem do Hiszpanii. Była umowa z trenerem, że w wypadku srebra lub złota mam dwa miesiące wolnego. Trener na pewno dotrzyma tej obietnicy. Pytanie jeszcze, czy faktycznie na tyle sobie mogę pozwolić. W każdym razie moja noga na pewno nie stanie teraz na bieżni, więc to już najlepsze wakacje, jakie mogą być.

Medal zadedykowała zmarłemu byłemu trenerowi Wiesławowi Czapiewskiemu i mamie, która toczy ważną walkę – z chorobą nowotworową.

– Nie wiem, dlaczego los poddaje najcięższym próbom najważniejsze mi osoby. Ale u mojej mamy scenariusz nie będzie tak przykry jak u trenera, bo mamie nie pozwalam się poddawać w krytycznych momentach. Mama nawet mnie szantażuje, że jak ja nie będę walczyć, to ona też nie. Nie mogłam więc nie wywalczyć dla niej tego srebra. I jesteśmy już teraz bliżej tego, żeby zwalczyć to paskudztwo. Jak ona je zwalczy, to ja wywalczę złoto w Paryżu.

Najnowsze