- Nie spodziewałem się takiego występu, bo szczyt formy ma być za dwa tygodnie, w Pekinie - mówi Fajdek. - Tak dobry występ na memoriale to trochę ciekawostka dla mnie, ponieważ miałem ciężką podróż do Szczecina w dużym upale, a jeszcze musiałem zejść do kanału, żeby naprawić samochód.
"Super Express": - Co się stało?
Paweł Fajdek: - Przyjechaliśmy z kuzynem do Szczecina autem i tu przytrafiła się awaria. Poluzowały się klamry na wydechu. Trzeba było trochę pogrzebać, podkręcić, podociskać. Spędziłem około godziny w bardzo gorącym pomieszczeniu. Trochę się zmęczyłem naprawą forda mustanga, ale wszystko dobrze się skończyło w kanale i zdołałem odpowiednio odpocząć przed występem na stadionie.
- Zawsze pan sam naprawia samochód?
- Nie, aż taki dobry w tym nie jestem, ale co miałem robić? Był sobotni wieczór, więc nie było sensu szukać mechanika, bo i tak większość nie pracuje. Auto musiało być sprawne, ponieważ od razu po mityngu miałem wracać na zgrupowanie do Spały.
Lekkoatletycznie MŚ Pekin 2015: Znamy SKŁAD reprezentacji Polski. Kto powalczy o medale?
- Pobije pan rekord świata (aktualny 86,74 należy do Jurija Siedycha)?
- Proszę mi dać półtora roku na realizację najbliższych planów, czyli walki o najwyższe lokaty w mistrzostwach świata w Pekinie i igrzyskach w Rio. Później będę myślał o rekordzie świata.