Złota era polskich płotkarek skończyła się w latach 80. Ówczesne rekordy kraju pozostawały przez dziesięciolecia daleko poza zasięgiem następczyń. Dopiero 21-letnia Pia Skrzyszowska zbliżyła się do nich. Mistrzyni Europy na dystansie 100 metrów ppł na stadionie doszła pół roku temu do wyniku 12,51 s, o 0,15 s od rekordu Polski Grażyny Rabsztyn. Teraz dogania rekord na 60 m ppł w hali.
„Super Express”: - Czy nie będziesz zirytowana, gdy po raz kolejny usłyszysz pytanie, kiedy padnie rekord kraju?
Pia Skrzyszowska: - Nie irytują mnie takie pytania (śmiech). Czuję się gotowa na rekord. Na razie halowy, bo on jest bliżej. W Düsseldorfie upewniłam się, że stać mnie na niego. Może za kilka dni w Toruniu, gdzie bieżnia jest bardzo szybka. Ale dostaję też pytania co do rekordu na 100 metrów. Może nie będę obiecywać…
- Który z dystansów bardziej ci odpowiada: 60 czy 100 metrów?
- Przyjemniejszy jest bieg na 60 metrów, bo dystans krótszy i tylko pięć płotków (śmiech). A w ubiegłym roku na stadionie często byłam pierwsza do piątego płotka, po czym na pięciu kolejnych wyprzedzały mnie rywalki. Postaram się, żeby tego lata było inaczej.
- Skąd się bierze taka znakomita forma od początku roku?
- Trenuję teraz w grupie prowadzonej przez Szwajcara Laurenta Meuwly’ego, chociaż sama ćwiczę pod okiem taty (trenera Jarosława Skrzyszowskiego - red.). Na pewno się poprawiłam, choćby w technice. W grupie jest świetna holenderska płotkarka Nadine Visser. Razem spędziłyśmy dwa zgrupowania w RPA. To też dało mi sporo, bo dotąd nie miałam silnej treningowej partnerki.
- Czy pozycja światowej liderki nie jest powodem stresu?
- Raczej jest dobrą motywacją. Czuję się pewniejsza na starcie. I przyznaję, że w halowych mistrzostwach Europy nie wypada mi mierzyć inaczej niż w złoty medal. A jako osoba chyba się nie zmieniłam w ostatnich miesiącach. Na pewno nie zadzieram nosa (śmiech).
24/09/2022 DCH Mistrzyni Europy Pia Skrzyszowska goni za światową czołówką. Ma mięśnie jak czarnoskóre biegaczki