- Chyba nigdy nie skakałem tak wysoko u progu sezonu – mówi z optymizmem tyczkarz ze Szczecina. - Przepracowałem bez zakłóceń okres przygotowań. Nawet było trochę... nudno, bo bez dramaturgii (śmiech). Czuje się mocniejszy niż rok temu. Pytanie, czy uda mi się to wykorzystać. Bo końcówka sezonu halowego przyniosła niedosyt. W Birmingham nie osiągnąłem tego, na co mnie stać.
Tamten niedosyt może okazać się dobrym bodźcem w sezonie letnim. I jak na razie tak właśnie jest. - Razem z trenerem Marcinem Szczepańskim staramy się piąć się w górę. Wciąż nam mało. Tyle że zbliżam się do granic możliwości. Zobaczymy, czy uda mi się kiedyś pobić rekord życiowy. Ale mam nadzieję, że tak. Wydaje mi się, że poczyniłem postępy w technice, tak żeby skakać wyżej i mniejszym nakładem sił. Bo właśnie w technice i w pracy nad sobą szukam rezerw, a nie w sprzęcie. Używam takich samych tyczek jak od w poprzednich latach – do 520 cm długości. Pod tym względem jestem drugi lub trzeci na świecie. Kanadyjczyk Shawn Barber używa tyczki 538 cm.
W tym roku nikt na świecie nie uzyskał jeszcze 6 metrów. Liderem jest Francuz Renaud Lavillenie – 5,95 m. - Lavillenie, Barber i Szwed Duplantis już na początku skoczyli tak wysoko, ze ich wyniki mogą… nie zostać poprawione do końca sezonu. A ja? Fajnie byłoby, gdybym kończył sezon z wysokością powyżej 5,90.
Jego rekord życiowy i rekord kraju wynosi 6,00 m. Lisek pozostaje jedynym Polakiem, który osiągnął magiczną granicę. - Chodzą mi po głowie wspomnienia skoku na 6 metrów. Chyba czas na ich odświeżenie – śmieje się rekordzista. - Ale ciesząc się, że jestem, gdzie jestem, czekam, by do tego elitarnego grona dołączyli moi polscy koledzy. Jestem przekonany, ze stać ich na to.
Lisek zmierzy się ze światową czołówką w Eugene (USA), w sobotę 26 maja.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin