- Nie załamuję się. Ten sport sprawia mi wielką frajdę. I druga sprawa. Ja bardzo chcę mieć złoty medal. Więc ty, kibice, przyjaciele, ci którzy mnie nie lubią - będziecie musieli męczyć się ze mną az do Tokio! - powiedział 33-latek dziennikarzowi TVP tuż po zdobyciu srebrnego medalu na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Zarazem opowiedział również ciekawą anegdotkę prosto ze stadionu. Otóż Christoph Harting, zwycięzca zawodów, nie bardzo wiedział, jak Małachowski... ma na imię. - Nie wiedział, więc nazwał mnie "srebrny" - powiedział z uśmiechem Polak, nawiązując zapewne do swoich dotychczasowych osiągnięć. Polak ma w dorobku już dwa srebrne medale olimpijskie. Poprzedni zdobył w Pekinie. Do tego nie ma więc zamiaru się przywiązywać, a tylko wykorzystać go... w dobrym celu. Przekazując go na aukcję charytatywną.
Bo mistrzem olimpijskim można zostać na stadionie tylko na cztery lata. A prawdziwe złoto wygrywa się przez całe życie. Gratulujemy.