Całe zdarzenie rozegrało się około tydzień temu. W Chula Vista przebywa obecnie siedmiu naszych lekkoatletów i pięciu trenerów. Prawie wszyscy z nich zostali zmuszeni do przeprowadzki do innego miejsca zakwaterowania przez imprezę, którą sobie zorganizowali. Zastrzeżeń nie było tylko do młociarki Anity Włodarczyk. Na cenzurowanym znaleźli się za to świeżo upieczeni mistrzowie Europy - tyczkarz Piotr Lisek i kulomiot Konrad Bukowiecki.
Po tym jak cała sprawa ujrzała światło dzienne, oświadczenie wydała Włodarczyk. Rekordzistka świata odcięła się od zdarzeń i potwierdziła, że nie miała z nimi nic wspólnego. W całej sprawie głos zabrał także sekretarz generalny Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. "Zawodnicy przyznali się do faktu, iż znaleziono w ich lodówce piwo. Przeprowadzona została rozmowa przez osoby kierujące ośrodkiem z trenerami z prośbą o poinformowanie zawodników, że są zobowiązani do stosowania się do regulaminu ośrodka" - napisał w oświadczeniu Paweł Olszański.
PZLA jest zdania, że kara dla zawodników jest zbyt wysoka. Sama federacja nie zamierza wyciągać konsekwencji wobec zamieszanych w sprawę. "Jestem absolutnie przekonany, że złamanie regulaminu ośrodka nie jest adekwatne i wysoce krzywdzące naszych zawodników w informacjach pojawiających się w mediach.(...) Będziemy po powrocie wyjaśniać sprawę z zawodnikami, ale na tę chwilę i w świetle posiadanej wiedzy nie mamy powodów, aby wszczynać jakiekolwiek postępowanie dyscyplinarne" - czytamy w piśmie.
Sekretarz generalny PZLA poinformował także, że nie wszyscy przeniesieni zawodnicy i trenerzy brali udział w zabawie. Po tym jak ośrodek zdecydował się zakwaterować część ekipy w innym miejscu, reszta sama poprosiła o zmianę kwaterunku.