Armand Duplantis. Shelly-Ann Fraser-Pryce. Shericka Jackson. Alison Dos Santos. Femke Bol. Shaunae Miller-Uibo. I wreszcie najważniejsi na „Kamie” młociarze, na czele z pięciokrotnym mistrzem globu Pawłem Fajdkiem. Najlepszy wynik w tym roku na świecie, trzy rekordy państw, dziewięć rekordów mityngu i kilka innych „naj”. To lista, którą można by zapełnić niejedną historię rywalizacji olimpijskiej, zresztą powyższa i tak jest skrócona do granic. Wszystkie nazwiska łączy od soboty jedno: Diamentowa Liga na Stadionie Śląskim.
– Spełniło się moje marzenie, o którym śniłam jako juniorka. To jeden z najpiękniejszych dni w naszych karierach – wzruszała się Natalia Kaczmarek, której poza startem w prestiżowej serii na własnej ziemi w pamięci z pewnością zostanie przede wszystkim nowy rekord życiowy – pierwszy poniżej magicznej granicy 50 sekund, co dotąd w Polsce na dystansie 400 metrów udawało się wyłącznie Irenie Szewińskiej.
– Nawet jadąc na Śląsk, jeszcze nie wierzyłem, że Diamentowa Liga w Polsce to prawda – to z kolei słowa Piotra Liska, wypowiedziane jeszcze przed startem mityngu.
Śląska Diamentowa Liga drugim mityngiem świata w rankingu
Ale tu nie było w co nie wierzyć, to wszystko się wydarzyło. I słowa gwiazd, które szczerze komplementowały jakość wydarzenia, wydają się nie być jedynie grą pod publiczkę. – Mam nadzieję, że wy tutaj zawsze już będziecie diamentowi. To nie jest moja ostatnia wizyta na Śląskim, obiecuję – zapowiedział sam Duplantis, rekordzista świata w skoku o tyczce.
Szwed, mimo że tym razem rekordu nie pobił, był jednym z głównych aktorów sobotniego widowiska, które z trybun pomimo kiepskiej pogody chciało obejrzeć 28 tysięcy kibiców. Nie mogli żałować. 6 sierpnia Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej oficjalnie włączył się do elity największych lekkoatletycznych zawodów na świecie, a ci najwierniejsi fani Królowej Sportu ustawiali się w kolejkach pod bramami jeszcze zanim te zostały otwarte. Po wszystkim podliczono, że wyniki i obsada imprezy daje jej w tej chwili znakomite drugie miejsce w rankingu World Athletics! Dyrektor sportowy wydarzenia Piotr Małachowski może mieć rację, twierdząc, że będąc tego dnia na trybunach, „Kama” byłaby dumna. Gdyby zmarła w 2009 roku mistrzyni z Sydney tylko była wśród nas, z pewnością przyjechałaby zobaczyć zawody na żywo. Tak jak wielu dawnych asów naszej reprezentacji, które spotykane na Śląskim powtarzały, że choćby miało ich wstrzymywać trzęsienie ziemi, to takiego dnia nie mogliby przegapić. Sami dawniej marzyli o tym, aby w Polsce odbywał się mityng o takiej randze.
– Przyszliśmy tu dla Duplantisa! – krzyczeli teraz z trybun kibice, czasami poprzebierani w oryginalne stroje, włącznie z koszulkami z podobiznami gwiazd. – Ale chcieliśmy też wesprzeć naszych reprezentantów, bo za chwilę startują w mistrzostwach Europy – dopowiadali inni.
Udało się, pomoc przyniosła oczekiwane skutki. Wprawdzie tym razem Duplantis nie atakował rekordu świata z powodu trudnych warunków, to w świat w sobotę poszedł m.in. sukces Fraser-Pryce, która na Śląskim zaprezentowała 16. najszybszy bieg w historii żeńskich stu metrów. Jej 10.66 s to najlepszy w tym roku wynik na świecie. Ale wśród 16 różnego rodzaju rekordów, jakie padły w trakcie „Kamy”, absolutnie najważniejsze z naszej perspektywy były polskie wątki. Wspomniana Kaczmarek przyznała, że jej kapitalna życiówka 49.86 s była możliwa także dzięki wsparciu trybun. A Pia Skrzyszowska, od soboty najszybsza płotkarka U23 w historii Europy, nie kryła, że jej uzyskane tu 12.51 sekundy jest najlepszym papierkiem lakmusowym, że lada dzień w Monachium będzie się w stanie bić o medale.
Organizacyjnie Śląsk stać na wszystko. I nie można bać się po to sięgać
– My dzięki temu debiutowi w Diamentowej Lidze też się o nas sporo dowiedzieliśmy – przyznaje Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego.
Trzynaście tygodni. Tylko tyle mieli organizatorzy od formalnego włączenia nas do kalendarza do pierwszej konkurencji. Wystarczyło, aby przygotować największy mityng lekkoatletyczny we współczesnej historii naszego kraju. Grupa przygotowująca wydarzenie po drodze stanęła przed setkami wyzwań. Bywało nerwowo, szybko i przy deficycie snu, ale koniec końców w zespole panuje poczucie zwycięstwa.
– Teraz jednak czeka nas jeszcze ewaluacja ze strony ligi i to jej wrażenie, a nie nasze, będzie kluczowe dla przyszłości – mówi Marcin Rosengarten, szef memoriału. – A nas ta przyszłość bardzo interesuje. Apetyty bowiem rosną w miarę jedzenia. Raz posmakowany tort chciałoby się jadać co roku – przyznaje Chełstowski. Marszałek bynajmniej nie ma na myśli imprez, które już Śląskowi przyznano: Drużynowych ME 2023 i 2027, a także mistrzostw Europy 2028. – Naszą ambicją jest pozostać w diamentowym kalendarzu. Ale w sobotę przekonaliśmy się również, że organizacyjnie stać nas również na przeprowadzenie mistrzostw świata. Trzeba marzyć. Szczególnie, gdy ma się ku temu solidne fundamenty – uważa.
Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej 2022 współfinansowano ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Województwa Śląskiego, które było również Sponsorem Głównym Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej.