Polska chodziarka już na początku objęła prowadzenie i rozerwała stawkę. Już na drugim kilometrze małą przewagę nad rywalkami miały Polka, Peruwianka Kimberly García León i Chinka Shijie Qieyang. Pogoda na trasie nie była upalna, przeciwnie niż tydzień wcześniej - nie wymagała stosowania kołnierzyków z lodem celem schłodzenia ciała.. Chinka szybko odstała od dwójki rywalek. Przewaga prowadzących stale rosła. Na półmetku oderwała się Peruwianka.
Polka otrzymała od jednego z sędziów wniosek o dyskwalifikację. Ścigała liderkę, w pewnym momencie miała tylko 7 sekund straty. Utrzymała tempo, ale dopaść Peruwianki nie była w stanie. Na mecie strata wyniosła 47 s. Wynikiem 2:40.03 godz. rozbiła własny rekord Polski o 9 i pół minuty.
- Noc przespałam dobrze, wstałam wypoczęta i zmotywowana. Zjadłam bułkę z dżemem i ruszyłam na trasę. Ale teraz ledwo stoję na nogach – mówiła po marszu Katarzyna Zdziebło. - Ten dystans kosztował mnie mnóstwo zdrowia. Bardzo cierpię, wszystko mnie boli. Biodro, kolano, ręka... Tak naprawdę stan zapalny nóg nie zszedł mi po poprzednim wyścigu. Ale to, co się tutaj stało to szczyt szczytów. Mnie by wystarczył jeden medal, a mam dwa... Matko!…
Chodziarka Stali Mielec weszła do historii polskiej lekkoatletyki. Jako drugi zawodnik w historii polskich startów wywalczyła dwa medale w jednej edycji MŚ (poprzednim był Marek Plawgo w roku 2007).
* W niedzielę o godz. 15.15 do chodu na 35 km mężczyzn przystępuje Dawid Tomala, mistrz olimpijski na dystansie 50 km.