Takie rzeczy możliwe są tylko w polskiej lidze - tak pokrótce można opisać sytuację, która miała miejsce przed wtorkowym spotkaniem. Wydawało się, że mimo słabych wyników osiąganych przez Arkę w ostatnich miesiącach, Smółka zachowa swoją posadę i w rywalizacji z Lechią zagra o być albo nie być na stanowisku trenera gdynian. Tuż przed spotkaniem okazało się, że nie będzie miał szansy na zachowanie swojej pracy.
- Nie chciałem tego robić, parę razy sobie odmawiałem, ale trener Smółka to niezwykle honorowy człowiek. Zdecydowałem się jednak podjąć tę trudną decyzję - dziś trener poprowadzi Arkę ostatni raz. To jest porażka całego naszego klubu, który czekają bardzo poważne zmiany - napisał na Twitterze Midak. Ta krótka informacja zaszokowała całą piłkarską Polskę.
Decyzja właściciela Arki jest bezprecedensowa. Trener został zwolniony, a i tak wypełniał swoje obowiązki. Nie można nazwać tego inaczej niż absurdem. Ciekawe, co byłoby, gdyby zespół z Gdyni wygrał we wtorek 4:0 z Lechią po fantastycznej grze. Tego się niestety nie dowiemy. Nie zmienia to jednak faktu, że ta decyzja na długo przejdzie do historii. Raczej tej niechlubnej historii Ekstraklasy.
W bardzo mocnych słowach do całej sytuacji odniósł się Piotr Stokowiec. - Jestem oburzony tą sytuacją, to jest skandal. Zaczyna się to wszystko ocierać o absurd. Trenerów w ogóle się nie szanuje. Co będzie następne, może ktoś zwolni trenera w przerwie? - powiedział szkoleniowiec Lechii w programie "Liga+". - Nie szanuje się trenerów zupełnie. Trener jest nikim, niedługo nie będziemy potrzebni. To poniżające - dodał Stokowiec.
Sam Smółka również skomentował swoje zwolnienie. - Być może powinienem zostać już zwolniony wcześniej, władze klubu wykazały się dużą cierpliwością. Życzę Arce utrzymania w Ekstraklasie, bo ci piłkarze na nią zasługują. Ekstraklasa brutalnie mnie wypluła. Może byłem za miękki? - powiedział były trener Arki Gdynia.