Niestety, na boisku od początku nie było żadnego Polaka. Na mecz z obrońcami tytułu zarówno Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik na początku zasiedli na ławce dla rezerwowych. Na murawę wybiegł jedynie ten pierwszy - i to w drugiej odsłonie, choć wielkiej różnicy nie zrobił.
Od samego początku spotkanie toczyło się w szalonym tempie, ale jedni i drudzy znakomicie się bronili. Najefektowniejszą paradą popisał się jednak nie żaden z obrońców, a Adrian. Bramkarz Liverpoolu fenomenalnie sparował piłkę na rzut rożnym. Lecąc odbił piłkę uderzoną z kilku metrów, choć nic nie wskazywało na to, by ta obrona miała się udać. Ta parada na pewno będzie kandydowała do wielu nagród!
Jedyna bramka w tym spotkaniu padła po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym. Callejon rzucił się na nogi jednego z obrońców Liverpoolu, a arbiter wskazał na wapno. Felix Brych czekał na potwierdzenie jedenastki i... je otrzymał. To oczywiście nie spodobało się fanom Liverpoolu, a wzbudziło wielką radość u gospodarzy. Adrian tym razem nie miał nic do powiedzenia - świetnie wyczuł róg, ale uderzenie przełamało jego rękę i wpadło do siatki.
W samej końcówce fatalny błąd najpierw popełnił van Dijk, który w trudnej sytuacji zagrywał do bramkarza, a po chwili Robertson zamiast biec dalej do piłki i próbować ją wybić nagle stanął. Llorente ustalił wynik tego spotkania na 2:0!
Liverpool mógł pluć sobie w brodę. Przy stanie 0:0 świetną okazję zmarnował duet Salah-Mane. W sytuacji dwa na jednego w kontrataku, Senegalczyk fatalnie podał i wyrzucił kolegę do rogu boiska. W grupie E prowadzi na razie jednak Salzburg, który w drugim meczu wygrał 6:2 z Genkiem.