Najpierw fakty. Jovetić poczuł ból w łydce. Nie mógł trenować. Wyjechał do Belgradu na rezonans. Takie było polecenie z jego macierzystego klubu. Sevilla otrzymała wyniki badań i zakazała piłkarzowi występu w meczu kadry narodowej. Komunikat o urazie piłkarza pojawił się nawet na oficjalnej stronie klubu. I... to by było na tyle faktów.
Dziennikarze z Czarnogóry o sytuacji swojej gwiazdy wiedzą niewiele. Selekcjoner stwierdził, że Jovetić cierpi na lekki uraz. 5 do 7 dni leczenia. Natychmiast rozpoczął rehabilitację w Belgradzie. Jest gotowy do gry. Zdeterminowany. Chce wystąpić przeciwko Polakom. Nie rozumie stanowiska Sevilli, która chciała napastnika zabrać do Hiszpanii.
Czy piłkarz w ogóle przebywa w Podgoricy? Pracownicy tamtejszej federacji twierdzą, że tak. Że walczy o powrót do zdrowia, a w Serbii udzielono mu fachowej pomocy. Na tyle fachowej, że w niedzielę największą gwiazdę Czarnogórców powinniśmy zobaczyć w wyjściowej jedenastce. Do chaosu wokół zawodnika odniósł się więc nawet Adam Nawałka. Selekcjoner Polaków stwierdził jednak tylko, że uraz Joveticia - lub jego brak - nie jest dla niego problemem.
Nasi kadrowicze są bowiem gotowi na różne scenariusze. Tylko czy naprawdę tego Joveticia trzeba się bać? W Sevilli fenomenalnie rozpoczął. Dwukrotnie pokonał bramkarza Realu Madryt. Po 4 meczach miał na koncie trzy gole. Tyle tylko, że w kolejnych siedmiu dorzucił już ledwie jednego.