Ukraina - Korea Południowa 3:1
Bramki: 34', 53' Suprjaha, 89' Tsitaiszwili - 5' Lee Kang-in
Żółte kartki: Konoplja - Kim Hyun-woo, Lee Jae-ik, Sehun Oh
Ukraina: Lunin – Konoplja, Safronov, Bondar, Beskorovajnyj, Kornijenko – Tsitaiszwili, Chachljov (56' Chekh), Drysljuk, Buleca – Suprjaha (64' Sikan)
Korea Poludniowa: Lee Gwang-yeon – Lee Ji-sol, Kim Hyun-woo, Lee Jae-ik – Hwang Tae-hyeon, Kim Se-yun (46' Eom Won-Sang), Kim Jung-min, Cho Young-wook (64' Sejin Jeon), Choi Jun (80' Lee Kyu-hyeok) – Lee Kang-in, Oh Se-hun
To już koniec wielkich, piłkarskich emocji w Polsce! Sezon został zakończony mistrzostwami świata do lat 20, które odbyły się na kilku polskich stadionach. Finał w Łodzi rozpoczął się w szalony sposób. Już w piątej minucie meczu, rzut karny na gola zamienił Lee Kang-in.
Od tego momentu Ukraina pokazała, dlaczego uważano ją za minimalnego faworyta. Przez resztę spotkania zdominowali rywali i doskonale wykorzystali swoje szanse. Gwiazdą wieczoru był niewątpliwie Suprjaha, który zdobył dwie bramki, ale z powodu urazu nie ukończył meczu.
Koreańczycy próbowali odpowiedzieć, ale najpierw nie mogli przebić się przez mur obrońców i bramkarza Ukraińców, a potem nacięli się na kontrę, która pogrzebała ich marzenia o historycznym sukcesie. Tsitaiszwili pędził kilkadziesiąt metrów z piłką i wykończył pewnie akcję, co przypłacił... skurczami.
Mimo to, radość po końcowym gwizdku była gigantyczna. Nawet ból nie może odebrać gigantycznej radości ze zdobytego tytułu mistrza świata. Gratulacje!
- Teraz już nic nie ma dla nas znaczenia. Liczy się tylko ten wielki mecz - powiedział Gwang-Yeon Lee, bramkarz Koreańczyków. Jego zespół był skazywany na odpadnięcie już w fazie grupowej, a mimo to awansował do finału mistrzostw świata do lat 20. Korea w grupie przegrała pierwszy mecz z Portugalią 0:1, ale później pokonała RPA 1:0 i Argentynę 1:0. W fazie pucharowej poradzili sobie z Japonią, Senegalem i Ekwadorem. W finałowym starciu nie będą na straconej pozycji, tym bardziej, że skrzydeł dodaje im ogromne wsparcie płynące z ojczyzny.
W roli faworyta stawiana jest jednak Ukraina, która imponuje podczas turnieju, a w polu pokonanych zostawiła takie drużyny jak Włochy, czy Kolumbia. - W Polsce czujemy się jak u siebie. Wspiera nas sporo naszych kibiców i chcemy sprawić, by poczuli się szczęśliwi. Wiemy przecież, jaka jest sytuacja w naszym kraju - podkreśla Oleksandr Petrakow, trener Ukrainy.