Słowo "koza" w języku angielski tłumaczy się jako "goat". Ten wyraz stanowi jednocześnie skrót od sformułowania "Greatest Of All Time", czyli największy wszechczasów. Do takiego miana pretenduje zarówno Messi, jak i Ronaldo. Od lat ci dwaj piłkarze rywalizują na boisku i poza nim. Każdy chciałby posiąść tytuł najlepszego na lata, ale historia pokazuje, że walka pomiędzy nimi nie ma jednoznacznego zwycięzcy.
Nie bez przyczyny Leo Messi pozował ostatnio dla Adidasa właśnie z kozą. W ten sposób chciał pokazać (on, ale też jego sponsorzy), że największy piłkarz wszechczasów urodził się w Ameryce Południowej.
Niedługo po sesji fotograficznej gwiazdy Barcelony, swoją odpowiedź wystosował na boisku Ronaldo. Portugalczyk wykorzystał rzut karny w meczu z Hiszpanią i w radości po bramce, zwrócił uwagę wszystkich na swoją bródkę. Na niej rysował się delikatny zarost, co dla CR7 jest raczej nietypowe.
- Zostawiłem bródkę i powiedziałem, że jeśli jutro (w meczu z Hiszpanią - przyp. red.) strzelę bramkę, nie ogolę jej do końca turnieju. Przyniosła mi szczęście, więc zostaje! - cytuje Ronaldo niemiecki "Bild".
Coś nam się jednak wydaje, że ta kozia bródka, to nie tylko sprawa zakładu z samym sobą.