To nie był wielki mecz. Do 30. minuty na murawie oglądaliśmy głównie starcia fizyczne zawodników obu zespołów. Brakowało pomysłu i finezji. Wydarzenia boiskowe zdominowała stawka spotkania, która ograniczyła kreatywność zawodników obu zespołów. Szwedzi bazowali głównie na długich piłkach do napastników, Anglicy próbowali zdobyć przewagę w środku pola, ustawić sobie rywala i poczekać na jego błędy.
Po pół godzinie wynik otworzył Harry Maguire. Stoper Anglików wygrał pojedynek główkowy na jedenastym metrze i wpakował futbolówkę do siatki. Szwedzi, skupieni do tej pory głównie na obronie, pierwszy raz w tym turnieju zmuszeni byli odrabiać straty już w pierwszej odsłonie meczu. Kompletnie rozbijając defensywny monolit, który oglądaliśmy we wcześniejszych meczach "Trzech Koron".
W drugiej połowie Anglia wyprowadziła drugi cios, tym razem do siatki trafił Delle Alli, a mogła więcej, ale fatalny dzień miał w sobotę Raheem Sterling. Pomocnik Manchesteru City zmarnował przynajmniej dwie fenomenalne sytuacje na podwyższenie prowadzenia. Szwedzi w końcówce też kilka razy zagrozili bramce Wyspiarzy, ale w bramce Anglików kolejne fenomenalne spotkanie rozegrał Jordan Pickford. Golkiper Evertonu by już bohaterem spotkania z Kolumbią, teraz ponownie trafi na pierwsze okładki największych brytyjskich dzienników.
