Manueal Arboleda

i

Autor: Photolenta/Eastnews Manueal Arboleda

MŚ 2018: Manuel Arboleda przed meczem Polska - Kolumbia: Mam rozdarte serce! [WYWIAD]

2018-06-23 0:09

Manuel Arboleda (38 l.) z niepokojem czeka na mecz Polska - Kolumbia. Były piłkarz Lecha przyznaje, że ma rozdarte serce, bo zależy mu na awansie obu zespołów, a sytuacja jest trudna. W rozmowie z „SE” Kolumbijczyk mówi, jak widzi scenariusz wydarzeń w naszej grupie i przyznaje, że… rozpłakał się w trakcie meczu Polska - Senegal.

„Super Express”: - Co się mówi w Kolumbii po niespodziewanej porażce z Japonią (1:2)?
Manuel Arboleda: - Ludzie są bardzo źli, smutni. Część z nich ma pretensje do Carlosa Sancheza, że tak nieodpowiedzialnie zagrał i osłabił zespół (czerwona kartka, red.), część do trenera Pekermana, że źle zareagował na to co się wydarzyło, że nie dostosował taktyki do sytuacji. Ja jestem w tym drugim gronie, uważam, że Pekerman popełnił błąd. Grając w osłabieniu, powinniśmy liczyć na kontry, a do tego potrzebni są szybcy piłkarze. Tymczasem trener zdjął z boiska najszybszego z nich – Cuadrado. Reasumując: podobał mi się skład na ten mecz, ale nie podobała mi się reakcja na czerwoną kartkę.


- Polska też nie zachwyciła i nagle mamy mecz o wszystko…
- Moim zdaniem Polska nie grała aż tak źle. Zadecydowały błędy przy golach… Szczerze? Od lat macie problem ze środkowymi obrońcami. To właśnie dlatego kiedyś zrodził się pomysł, żeby mnie naturalizować. Polska ma lepszą ofensywę niż Kolumbia, ale obrona? Oba zespoły pokazały w pierwszej kolejce, że to ich największa bolączka.


- Na jaki rezultat liczysz?
- Chciałbym, aby w meczu Japonia - Senegal padł remis. Wtedy liczyłbym też na remis w w starciu Polska - Kolumbia. To by otwierało możliwość awansu obu drużynom. W ostatniej kolejce Polska gromi Japonię, a Kolumbia wyraźnie wygrywa z Senegalem. Decyduje różnica bramek, wychodzą Polska i Kolumbia. Tak bym to widział.


- W Polsce spędziłeś wiele lat. Komu będziesz kibicował?
- Mam rozdarte serce. W domu jest ciekawa sytuacja: najstarsza córka jest w stu procentach za Kolumbią, ja po środku, ale żona i młodszy syn są zdecydowanie za Polską. Niedawno Juan przyszedł do mnie i mówi, że chce zrobić to, co nie było mi dane…


- Czyli?
- Czyli zagrać w reprezentacji Polski! On mówi o sobie, że jest Polakiem. Wołam na niego Jasiu, bo tak nazywali go polscy koledzy. Nie Juan, a Jan lub Jasiu. Kiedy gra w piłkę, rozmawiam z nim po polsku, żeby nie zapomniał języka, polskich piłkarskich zwrotów.


- Grałeś w Lechu z Lewandowskim, ale w kadrze są jeszcze Bereszyński i Kownacki…
- Przyznam szczerze: oglądając mecz Polski rozpłakałem się. Żona patrzy na mnie i pyta: czemu ty znowu płaczesz? A ja się wzruszyłem, widząc właśnie Kownackiego i Bereszyńskiego w akcji. Przecież oni przy mnie dorastali, ćwiczyłem z nimi, pomagałem w ich rozwoju… Polska to kawał mojego życia pod wieloma względami. Dlatego ten niedzielny mecz będzie dla mnie bardzo trudny emocjonalnie…


- Czego z Polski najbardziej ci brakuje?
- Sernika! Uwielbiałem polskie serniki. A tu tego smaku nie da się odtworzyć, bo nie ma takich serów. Ściągałem je przez znajomych z Polski, ale po drodze się psuły. Natomiast w naszym kolumbijskim domu w dużej mierze je się polskie potrawy. Kiełbasa, kabanosy, a nawet cytrynowa woda mineralna – uwielbia ją mój syn – to wszystko wciąż sprowadzamy z Polski. No więc niby Kolumbijczycy, a kuchnia polska (śmiech).

Najnowsze