W pierwszych minutach szalała bez opamiętania ofensywa Maroka. Na grę piłkarzy Herve'a Renarda patrzyło się z niemałą przyjemnością. Było w niej wszystko, co lubimy w piłce: wszechstronność, kreatywność i polot. Na prawym skrzydle wyróżniał się Nordin Amrabat, za reżyserię wziął się Hakim Ziyech, a kroku dotrzymywał im Amine Harit. Początkowe akcje jeszcze może bardzo groźne nie były, ale ta z 18. minuty musiała zelektryzować każdego kibica. W zamieszaniu podbramkowym golkiper Irańczyków był ostrzeliwany z różnych stron i to jak pozostał niepokonany, zostanie słodką tajemnicą rosyjskiej murawy.
Dopiero w końcówce pierwszej odsłony Lwy Atlasu oddały inicjatywę. Szczerze mówiąc, miały sporo szczęścia, że nie straciły bramki do szatni. A właściwie nie szczęście przesądziło o ich czystym koncie, a bramkarz Munir, który w pojedynku sam na sam okazał się lepszy od Sardara Azmouna, zaś dobitkę wybił ponad poprzeczkę.
Ciekawe 45 minut zakończyło się bezbramkowym remisem, choć okazji obu stron nie brakowało. Cieszył futbol totalny, który mieliśmy przyjemność oglądać. Żadna z drużyn nie kalkulowała.
Po zmianie stron tempo siadło, co było pokłosiem intensywnej i dynamicznej pierwszej części gry. Maroko zajęło się atakiem pozycyjnym, a Iran przesuwaniem formacji defensywnych. Sytuacji bramkowych było już mniej, a jeśli do nich dochodziło, to nie były one bardzo klarowne.
Tylko w jednym fragmencie spotkania nastąpiło odstępstwo od reguły i przewagę zyskał Iran. Trwała ona jednak zaledwie kilka minut, a po niej wszystko wróciło do normy. Blisko szczęścia Marokańczycy byli w 80. minucie, kiedy Harit zgrał Ziyechowi, a ten kropnął z powietrza. Kapitalną paradą popisał się jednak Alireza Beiranvand, który utrzymał wynik 0:0.
W piątej minucie doliczonego czasu gry stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Iran miał rzut wolny i posłał piłkę w pole karne rywali, a tam Aziz Bouhadouz nieszczęśliwie trafił w piłkę i zaskoczył swojego bramkarza. 0:1.
Iran cierpiał na murawie przez drugie 45 minut, ale zadał cios w najlepszym możliwym momencie i zgarnął trzy punkty w starciu z reprezentacją Maroka, która być może na porażkę nie zasłużyła, ale przekonała się boleśnie, że w piłce nie ma sprawiedliwości.
Maroko - Iran 0:1 (0:0)
Bramka: Aziz Bouhaddouz 90+5 (s)
Żółte kartki: Karim El Ahmadi - Masoud Shojaei, Alireza Jahanbakhsh, Karim Ansarifard
Maroko: Munir - Hakimi, Benatia, Saiss - Boussoufa, Ziyeh, El Ahmadi, Harit (82. Da Costa) - Amrabat N. (76. Amrabat S.), El Kaabi (77. Bouhaddouz), Belhanda
Iran: Beiranvand - Rezaeian, Chesmi, Pouraliganji - Ansarifard, Ebrahimi (79. Montazeri), Hajsafi, Shojaei (68. Taremi) - Jahanbakhsh (84. Ghoddos), Azmoun, Amiri