Na mundial w Rosji czekaliśmy z wielkimi nadziejami, bo naprawdę można było się spodziewać, że Polacy przynajmniej wyjdą tam z grupy. Tymczasem ci po dwóch porażkach mogą już w zasadzie pakować walizki, bo swój udział w turnieju zakończą po fazie grupowej. Czeka ich jeszcze jedno starcie - w czwartek z Japonią - ale będzie to niestety jedynie mecz o honor. Dla biało-czerwonych bez żadnej stawki.
I pod tym względem mistrzostwa świata 2018 do złudzenia przypominają poprzednie wielkie turnieje z udziałem naszej drużyny narodowej. Za wyjątkiem Euro 2016, które było miłą odmianą, wcześniejsze imprezy okazywały się wielkimi klapami. Kiedy to już po dwóch meczach już traciliśmy szansę na wyjście z grupy i w ostatniej kolejce graliśmy jedynie o honor. Jak wyglądały te spotkania>
Najpierw cofnijmy się do mundialu w 2002 roku rozgrywanego w Korei i Japonii. Na jego inaugurację przegraliśmy z Koreą Południową 0:2. Później była klęska 0:4 z Portugalią, aż wreszcie w meczu o honor pokonaliśmy USA 3:1. Wtedy Jerzy Engel dał szansę kilku zmiennikom i to się opłaciło, bo zwycięstwo chociaż trochę osłodziło spektakularną porażkę.
Na mundialu w 2006 roku było niestety tak samo. Na inaugurację zwycięstwo Ekwadoru 2:0. Później stracony gol w końcówce spotkania z Niemcami i przegrana 0:1. W meczu o honor podejmowaliśmy Kostarykę i znów - podobnie jak cztery lata wcześniej - udało się wygrać. Paweł Janas wzorem Engela postawił na rezerwowych i jeden z nich, Bartosz Bosacki, zdobył dwa gole pieczętując nasze zwycięstwo.
Na Euro 2008 sytuacja była odrobinę inna. Co prawda w pierwszym meczu przegraliśmy z Niemcami 0:2, ale w drugim zremisowaliśmy 1:1 z Austrią. Przed ostatnią kolejką mieliśmy matematyczne szanse na wyjście z grupy - musieliśmy pokonać Chorwację i liczyć, że Austriacy ograją Niemców. Niestety żaden z warunków nie został spełniony. My przegraliśmy 0:1 i mogliśmy zapomnieć o dalszym udziale w turnieju.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin