To czarny dzień w historii argentyńskiego futbolu. Tamtejsze media przekazały bardzo smutne informacje o śmierci jednej z największych legend tamtejszej piłki, Tomasa Felipe Carlovicha. "El Trinche" zmarł w wieku 74 lat. Dwa dni temu doznał urazu głowy w wyniku brutalnego napadu.
Piłkarz został zaatakowany przez złodzieja, który ukradł mu rower. Niestety, napad zakończył się dla legendy śmiercią. -
Gdy przyjeżdżam do Buenos Aires, zawsze pytają mnie o niego. Był naszą legendą - mówił w rozmowie z "Radio2" Eduardo Bulfoni, prezes klubu Central Cordoba.
Arka Gdynia uratowana? Jest nowy właściciel klubu!
Jego umiejętnościami zachwycał się jeden z selekcjonerów Albicelestes, Cesar Luis Menotti, czy Diego Maradona. "Boski Diego" wręczył mu koszulkę, na której było napisane, że "jest lepszy od niego". Niestety, Carlovich nigdy nie zadebiutował w reprezentacji narodowej. Otrzymał powołanie na mistrzostwa świata w 1978 roku, ale nie dojechał na zgrupowanie.
Carlovich w trakcie swojej zawodowej kariery grał w barwach takich klubów jak Rosario Central, Independiente Rivadavia czy Central Cordoba. Po zakończeniu kariery był trenerem ostatniego zespołu.
Wielka gwiazda wspiera akcję charytatywną Legii Warszawa. To legendarny polski muzyk