To, co dzieje się ostatnio w duńskiej federacji piłkarskiej, to prawdziwe kuriozum. Przedstawiciele tamtejszego związku nie chcieli, by zawodnicy podpisywali umowy z firmami, które są konkurencją dla partnerów reprezentacji. Sami piłkarze byli skłonni na to przystać, ale na swoich warunkach - mianowicie chcieli udziałów w zyskach. Sęk w tym, że działacze nie przedstawili im satysfakcjonującej oferty. I impas w negocjacjach przerodził się w strajk.
Kilkudziesięciu graczy - w tym te największe gwiazdy, jak Christian Eriksen czy Kasper Schmeichel - postanowiły zbojkotować dwa najbliższe mecze drużyny narodowej. W środę miał się odbyć sparing Danii ze Słowacją, ale w obecnej sytuacji prawdopodobne, że zostanie on odwołany. Gorzej wygląda sytuacja w przypadku starcia z Walią (9 września) w ramach Ligi Narodów. UEFA zagroziła bowiem, że jeśli z powodu Duńczyków spotkanie się nie odbędzie, wówczas reprezentacja ta zostanie wykluczona z udziału w Euro 2020!
Federacja szuka więc rozwiązań jak wybrnąć z tej kryzysowej sytuacji. W obliczu strajku czołowych piłkarzy związek wysłał zapytania do klubów dwóch najwyższych klas rozgrywkowych w Danii, czy ich piłkarze wyraziliby zgodę na występ w drużynie narodowej. Ci jednak stanęli po stronie kadrowiczów i odrzucili te nietypowe powołania.
Czas goni, bo do meczu z Walią coraz bliżej, a w związku z tym chęć pomocy wyraziła... reprezentacja futsalistów! Ci są ponoć gotowi do występu w Lidze Narodów, a związek poważnie rozważa tę propozycję. Sęk w tym, że nie wiadomo, kto będzie w tym meczu prowadził Duńczyków. Selekcjoner Age Hareide też opowiedział się bowiem po stronie swoich podopiecznych i przyznał, że nie będzie trenerem drużyny, której sam nie powołał.
A jak cała ta komedia się zakończy, przekonamy się już niebawem. Jednak niezależnie od rozwiązania będzie to mało zabawny kabaret, o którym jeszcze długo nie zapomnimy.