Liewandowski, Liewandowski!” - krzyczały rosyjskie dzieciaki przez niemal cały trening reprezentacji Polski. Postawni policjanci cały czas próbowali utrzymać porządek i odsunąć fanów od barierek, ale w końcu odpuścili – ludzie byli na tyle niezdyscyplinowani i nastawieni na zdobycie autografów swoich pupili, że zupełnie nie słuchali władz.
Wszyscy liczyli, że lider reprezentacji Polski podejdzie do nich i rozda autografy. Kiedy już ruszył w kierunku trybun, ludzie zwariowali ze szczęścia. Przez chwilę było nawet niebezpiecznie, bo ludzie zaczęli się wpychać, by być bliżej naszego kapitana (na szczęście nic się ostatecznie nie stało). Najciekawszy był jednak widok tych, którzy już autograf „Lewego” otrzymali. Kibic Barcelony, któremu Robert podpisał się na koszulce ulubionego klubu, zaczął krzyczeć i skakać ze szczęścia. Było też trochę folkloru – pojawiła się para, która przyjechała na trening z maleńkim dzieckiem. Podczas gdy Polacy trenowali, bobas spokojnie raczkował za linią boczną.
- Malcziki (chłopaki - red.) w różowych koszulkach – kruto (super - red.)! - zachwycała się pani Wiera, Rosjanka wychowana w Soczi. Takich osób było więcej, słowa „Polsza charoszaja kamanda” słychać było na każdym kroku. Polacy przyciągnęli również do Soczi wielu kibiców z Azji, którzy robili mnóstwo zdjęć i wypytywali o szanse biało-czerwonych na mundialu
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin