Manchester city, Premier League

i

Autor: East News Manchester City

Manchester City rozbił Tottenham. Kanonada w hicie Premier League

2017-12-16 21:30

Ciężko znaleźć określenie, które oddałoby w pełni to, jak w obecnych rozgrywkach prezentuje się Manchester City. Swoją niesamowitą moc "The Citizens" pokazali również w hicie 18. kolejki Premier League. Na własnym stadionie bez większych problemów poradzili sobie z czwartą drużyną w tabeli, a więc Tottenhamem.

Pep Guardiola stworzył z Manchesteru City maszynkę do wygrywania meczów. Lider Premier League pokonuje kolejne przeszkody bez większych problemów. Noga powinęła się im tylko raz, gdy zremisowali z Evertonem. Była to jednak jedyna strata punktów na przestrzeni siedemnastu kolejek ligi angielskiej. Tottenham przed sobotnim spotkaniem tracił do "Obywateli" osiemnaście punktów, a nad strefą spadkową miał przewagę... szesnastu punktów. Obrazuje to jedynie co w tym sezonie wyprawia City.

Po zawodnikach Mauro Pochettino nie było widać respektu w pierwszych minutach. Wyszli agresywnie i starali się szybko odebrać piłkę zawodnikom gospodarzy. "The Citizens" byli zamknięci na własnej połowie, ale taki stan rzeczy nie utrzymywał się długo. W dziesiątej minucie Leroy Sane przedarł się lewym skrzydłem i próbował wstrzelić piłkę na piąty metr, ale dobra interwencja Jana Verthonghena oddaliła niebezpieczeństwo.

Obrońcy Tottenhamu nie popisali się natomiast w czternastej minucie. Przy rzucie rożnym dla gospodarzy zostawili niekrytego Ilkaya Guendogana, który oddał strzał głową i dał prowadzenie Manchesterowi City. Gospodarze nie zwolnili nawet na chwilę. Kolejne okazje mieli Sane i Kun Aguero, ale nie zdołali zamienić ich na bramki. Tottenham natomiast odpowiedział jednym groźnym strzałem Harry'ego Kane, który był niecelny.

Gospodarze na początku drugiej połowy oddali inicjatywę "Kogutom". Zespół z Lonydnu dłużej utrzymywał się przy piłce i próbował kreować grę, ale Manchester City mądrze i skutecznie bronił dostępu do własnej bramki. Zagrożenie pojawiło się ponownie po strzale z dystanu Kane. Ederson musiał się mocno wyciągnąć, aby obronić to uderzenie.

"The Citizens" czekali na kontrataki, które w ich wykonaniu są zabójcze. Tak było w siedemdziesiątej minucie. Wystarczył błąd Kane, aby w ciągu kilkunastu sekund zawodnicy Guardioli przedostali się pod bramkę rywali. Cały atak golem zwieńczył Kevin De Bryune. Niespełna pięć minut później Belg był faulowany przez Verthonghena i arbiter wskazał na "wapno". Rzutu karnego nie potrafił zamienić na bramke Gabriel Jesus.

Prowadzenie w osiemdziesiątej minucie podwyższył Raheem Sterling. Manchester ponownie wyprowadził kontratak po stracie Tottenhamu w środku pola. Sane wyłożył piłkę koledze na piąty metr, a ten bez problemu umieścił futbolówkę w siatce. Napastnik gospodarzy wpisał się na listę strzelców jeszcze w dziewięćdziesiątej minucie. Wynik spotkania ustalił Christian Eriksen zdobywając gola honorowego w ostatniej minucie meczu.

Manchester City - Tottenham 4:1 (1:0)

Bramki: Ilkay Guendogan 14, Kevin De Bruyne 70, Raheem Sterling 80, 90 - Christian Eriksen 93

Żółte kartki: Otamendi, Delph - Kane, Alli, Dembele

Manchester: Ederson - Walker, Otamendi, Mangala, Delph - De Bryune, Fernandinho, Guendogan (83. Foden)- Sterling, Aguero (58. Gabriel Jesus), Sane (85. B. Silva)

Tottenham: Lloris - Trippier, Dier, Verthonghen, Rose (89. Davies) - Dembele, Winks - Eriksen, Alli (84. Sissoko), Son (77. Lamela) - Kane

Najnowsze