Koźmiński jest pracownikiem PZPN-u już od ośmiu lat. Wówczas, w 2012 roku, trafił do związku po tym, jak wybory na sternika polskiej piłki zwyciężył wspomniany Boniek. Nowemu kandydatowi na fotel szefa związku przypadła funkcja wiceprezesa, którą będzie piastował do momentu październikowych wyborów. Gdyby więc 49-latek został wybrany na stanowisko prezesa, wywodziłby się z tej samej opcji co ustępujący Boniek.
A "Zibi" ustąpić musi. Prawo nie pozwala bowiem na to, aby ta sama osoba piastowała funkcję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej trzy razy z rzędu. Tym samym bez względu na to, jak sam Boniek zapatrywałby się na opcję kontynuowania swojej pracy, nie ma ku temu możliwości i narzędzi. Funkcję szefa PZPN musi zatem objąć ktoś inny i od teraz wiadomo już, że osobą tą chce zostać Koźmiński.
- Po ośmiu latach pracy w PZPN przyszedł czas by zdecydować, co dalej. Zdałem sobie sprawę, że życie bez pilki jest trudne. Piłka jest jak narkotyk. Bardzo sobie cenię osiem lat, które przeszliśmy z z Bońkiem. Po tych doświadczeniach mam prawo, żeby ubiegać się o stanowisko prezesa PZPN. Główne założenia to kontynuować to, co zrobiliśmy do tej pory zrobili. Mamy bardzo wiele programów. Delegatów będę przekonywał merytorycznie - powiedział Koźmiński.
Polecany artykuł:
W latach 1989-2003 Koźmiński realizował się jako czynny zawodnik. Po wyjeździe z Polski, gdzie występował w Hutniku Kraków, kontynuował swą karierę kolejno w Udinese, Brescii i Anconie. Włochy opuścił w 2002 roku, by związać się z PAOK-iem Saloniki, a po roku wrócił do Polski i podpisał umowę z Górnikiem Zabrze, w którym w 2003 roku zakończył karierę.
W latach 1992-2002 Koźmiński zanotował także 45 występów w reprezentacji Polski, w których zdobył jedną bramkę. Był obrońca uczestniczył w mistrzostwach świata w 2002 roku.