Polacy zwyciężyli grupę G pozostawiając w przegranym polu m.in. Austrię, czy Słowenię. Kadra Jerzego Brzęczka sprawnie przeszła przez eliminacje i dziś meczem ze Słowenią zakończyła misje "Euro 2020". Na PGE Narodowym komplet publiczności pożegnał również Łukasza Piszczka, który zagrał ostatni mecz w biało-czerwonych barwach. W dodatku był to mecz wygrany.
Strzelanie w meczu w Warszawie zaczęło się bardzo szybko, bo już w trzeciej minucie na listę strzelców wpisał się Sebastian Szymański, który zgarnął bezpańską piłkę i huknął z dystansu w okienko. Odpowiedź zespołu gości przyszła jednak błyskawicznie. Zaledwie dziesięć minut później był już remis, a doprowadził do niego Tim Matavz.
Biało-czerwoni kontrolowali co prawda przebieg spotkania, ale po bramce dla Słowenii tempo spotkania nieco opadło. Swoje sytuacje mieli i Piszczek i Robert Lewandowski, ale piłka po ich strzałach nie chciała znaleźć drogi do siatki. Początek drugiej odsłony również był dość spokojny. Ponownie zaczęło się dziać w pięćdziesiątej czwartej minucie.
Wówczas fantastyczny indywidualny rajd przeprowadził Lewandowski. Kapitan reprezentacji minął kilku rywali, przedarł się w pole karne, a następnie umieścił piłkę w bramce po strzale w długi róg. Ale i po tym golu Słowenia odpowiedziała szybko. Rywale wykorzystali luki w obronie biało-czerwonych i Josip Ilicić doprowadził do wyrównania. Decydujący cios zadali jednak Polacy, a konkretnie uczynił to Jacek Góralski, który w osiemdziesiątej pierwszej minucie ustalił wynik spotkania.