Dla Polaków rywalizacja ze Słowenią była tak zwanym meczem "o pietruszkę". Biało-czerwoni już wcześniej zapewnili sobie awans na Euro 2020, a w sobotę stało się jasne, że wygrają grupę i znajdą się w 2. koszyku podczas losowania grup turnieju. Polacy we wtorkowy wieczór pokazali się jednak z dobrej strony i postawili kropkę nad "i" pokonując na PGE Narodowym Słowenię.
- Bardzo mnie cieszy charakter, który kolejny raz pokazała drużyna. Spotkanie było dobre w wykonaniu obu zespołów. Myślę jednak, że to my stworzyliśmy więcej akcji, okazji do zdobycia bramki. Pokazaliśmy spokój, wyrachowanie, to było zasłużone zwycięstwo - powiedział Jerzy Brzęczek na konferencji prasowej po spotkaniu. Sama gra polskiej reprezentacji zeszła jednak nieco na plan dalszy.
Było to spowodowane katastrofalnym stanem murawy na PGE Narodowym. Piłkarze obu drużyn mieli spore problemy, aby utrzymać na niej równowagę, a płynność akcji wisiała na włosku niemal za każdym razem. - To jest cud, że przez te wszystkie lata nikomu się nic nie stało. Nie wiem, chyba musi dojść do jakiegoś nieszczęścia, tragedii, żeby w końcu ktoś to zrozumiał i coś z tym zrobił - grzmiał Brzęczek. Taka wypowiedź selekcjonera to niejako nowość. Do tej pory piłkarze i trener głośno nie narzekali na murawę, choć ta nie pierwszy raz była w fatalnym stanie.
Polecany artykuł: