Wimbledon 2025 rozpoczął się jak u Hitchcocka. Już w pierwszej rundzie poodpadały wielkie gwiazdy - w poniedziałek chociażby Daniił Miedwiediew, Holger Rune czy Jelena Ostapenko, a we wtorek żniwa faworytów trwały. Z turniejem pożegnali się m.in. trzeci w rankingu ATP Alexander Zverev i trzecia w zestawieniu WTA Jessica Pegula, a późnym wieczorem dołączyła do niej rodaczka - zwyciężczyni ostatniego Roland Garros i wiceliderka światowego rankingu - Coco Gauff.
Jessica Pegula za burtą Wimbledonu! Ogromna sensacja!
Wimbledon: Klęska Coco Gauff w 1. rundzie
Amerykanka była rozstawiona z numerem "2", ale nie miała szczęścia w losowaniu. Już w 1. rundzie trafiła na zawsze groźną Ukrainkę Dajanę Jastremską (WTA 42.), która na trawie doszła przed Wimbledonem m.in. do finału w Nottingham. Swoje wielkie możliwości potwierdziła we wtorek na korcie 1.
Od początku meczu to Jastremska narzuciła swoje warunki i szybko wyszła na prowadzenie 5:2. Nie zdołała jednak zamknąć pierwszego seta i o jego losach rozstrzygnął tie-break. W nim Ukrainka utrzymała już swój wysoki poziom, a wygrana partia dała jej jeszcze większego kopa. W drugim secie wychodziło jej właściwie wszystko, a Gauff była całkowicie bezradna. Amerykance nie pomagały też liczne niewymuszone błędy, które napędzały grę Ukrainki. Ostatecznie Jastremska wygrała 7:6(3), 6:1 i awansowała do drugiej rundy.
Wrócił koszmar Magdy Linette. Znowu taka sama wpadka na Wimbledonie
Iga Świątek może odetchnąć
W niej pogromczyni Gauff zmierzy się z Anastazją Zacharową. Warto podkreślić, że jest to część drabinki, w której znajduje się Iga Świątek. Jedyna polska tenisistka pozostająca w turnieju mogła wpaść na turniejową "2" już w ćwierćfinale i była to najwyżej rozstawiona rywalka na jej drodze do finału. Teraz Świątek nie ma już na horyzoncie największej przeszkody, ale droga do ewentualnego finału wciąż jest daleka. Pierwszym krokiem w dobrą stronę będzie mecz drugiej rundy z inną Amerykanką - Cathy McNally. To spotkanie już w czwartek, 3 lipca.