"Super Express": - Przed walką zapowiadałeś, że szybko rozprawisz się z Japończykiem...
Mariusz Pudzianowski: - Myślałem, że skończę to w 3 minuty. Przeciwnik okazał się jednak wytrzymały. Na początku dostawał naprawdę mocne bomby, przecież siedziałem na nim i go lałem. Widziałem, że ma już szaro w oczach, ale nie chciał się poddać. Wtedy już wiedziałem, że będzie ostra jazda, że będą dwie rundy.
- Szybko opadłeś z sił. Druga runda była drogą przez mękę...
- Pierwszą rundę wygrałem sam, drugą wygrał dla mnie trener. Co chwila krzyczał, bym oszczędzał siły i żebym go co chwila punktował. Tak właśnie robiłem. Gdyby nie rady trenera, drugą rundę bym przegrał. Bardzo pomogli mi też kibice. Słyszałem ich doping i wiedziałem, że muszę dać radę, bo nie mogę ich zawieść.
- Następna walka już za 2 tygodnie w USA. A rywal będzie jeszcze trudniejszy.
- Trudniejszy, ale i... łatwiejszy. Tim Sylvia jest cięższy ode mnie i to on teraz będzie musiał dotlenić więcej mięsa. Waży przecież ponad 140 kg. Będzie więc wolniejszy niż Japończyk, który okazał się bardzo szybkim zawodnikiem. W USA może być różnie. Jedno wiem na pewno - będzie we mnie więcej pokory. Siły rozłożę na cały dystans. Potrzebowałem lekcji MMA i ją dostałem.
Posłuchaj koniecznie: Piosenka "Słowiański zimny wiatr" Pudzianowskiego z KSW 13 - YouTube, TEKST
- Po walce z Kawaguchim Amerykanie kpią z ciebie. Piszą, że pewnie stchórzysz, symulując kontuzję.
- Bzdura! Nie mogę się już z tego wycofać. Skoro się tego podjąłem, to dopnę swego. Amerykanom w zawodach strongmanów pokazywałem, że jak trzeba, to potrafię walczyć na czworaka. Z Sylvią, jak będzie trzeba, zrobię tak samo.
- W walce z Najmanem nie przyjąłeś żadnego ciosu. Z Kawaguchim już kilka ich było.
- No właśnie, a przecież niektórzy trenerzy mówili, że dostanę jednego gonga i się rozpłaczę jak dziecko. Przyjąłem ich kilka, ale szedłem cały czas do przodu.