Los nie oszczędzał byłej sztangistki. W 2006 roku zakończyła karierę po tym, jak dowiedziała się, że jest zakażona wirusem zapalenia wątroby typu C. Potem wyjechała do Anglii. W 2007 roku "Super Express" odnalazł ją w angielskim mieście Peterborough, gdzie pracowała w sortowni śmieci. Później wróciła do Polski i z roku na rok coraz bardziej podupadała na zdrowiu.
Problemy okazały się na tyle duże, że Wróbel postanowiła poprosić o pomoc. Na portalu zrzutka.pl pojawiła się zbiórka na rzecz zawodniczki. - Choruje na cukrzycę i mam neuropatię cukrzycową, która powoduje ciągły ból w moich rękach i stopach. Muszę codziennie przyjmować silne środki przeciwbólowe. Koszty tych leków są kolejnym obciążeniem. Głęboka depresja leki napady paniki towarzysza mi codziennie. Szukam pomocy, aby móc stanąć na nogi, spłacić zobowiązania, odnaleźć siebie sprzed lat - czytamy w opisie zbiórki.
Odzew był natychmiastowy. W ciągu zaledwie doby od nagłośnienia sprawy uzbierano sześciokrotność potrzebnej sumy. Pomoc zaoferował także Polski Związek Podnoszenia Ciężarów oraz Minister Sportu, Witold Bańka. Zadeklarowano chęć zatrudnienia Wróbel przy sporcie, co byłoby długofalowym rozwiązaniem.
Milczenie zdecydowała się przerwać sama była sztangistka. Umieściła wpis na profilu Facebookowym ministra Bańki. - Chciałam również z całego serducho złożyć podziękowania dla Pana Ministra Sportu Witolda Bańki, związkowi PZPC, jak i innym osobom zaangażowanym w pomoc dla mnie i znalezieniu pracy, naprawdę wierzcie mi, że szczerze dziękuję. Dużo to dla mnie znaczy i nigdy tego nie zapomnę. Zrozumcie tylko wszyscy, o co Was szczególnie proszę tak po ludzku. Muszę doprowadzić się do dobrego stanu psychicznego, wierzcie lub nie to wymaga czasu i walka na pomoście trwa. Nie poddam się bo wiem, że mam o co walczyć! - napisała Wróbel.
Polecany artykuł: